Polska - Szkocja: Bez kaca po szkockiej?

Dziś Polska – Szkocja. Mecz, jakiego z groźnym rywalem nie było od dawna. Polska jest faworytem, a kibice ?na Stadion Narodowy pójdą w euforii.

Publikacja: 14.10.2014 02:00

Oby taka radość była też po dzisiejszym meczu

Oby taka radość była też po dzisiejszym meczu

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Hotel piłkarzy okupowały wczoraj telewizje. Dziennikarze, którzy nigdy nie byli na meczu, stawali przed kamerami, by opowiedzieć, że piłkarze właśnie udali się na spacer albo zjedli śniadanie.

To świadczy o mocy futbolu. Wystarczyło jedno zwycięstwo – oczywiście, nie pierwsze lepsze, tylko pokonanie mistrzów świata – a nagle wszystkie sukcesy tego niesamowitego dla polskiego sportu roku zostały przesłonięte.

O ile przed spotkaniem z Niemcami nikt nie dawał drużynie Adama Nawałki szans, a w mediach całkiem serio toczyła się dyskusja, czy nie lepiej mecz po prostu odpuścić, o tyle po sobotnim występie nadzieje poszybowały pod niebo.

A Polacy jak diabeł święconej wody boją się być faworytami. Przynajmniej tak to przez ostatnie lata wyglądało i zazwyczaj presji związanej z oczekiwaniami wygranej nie byli w stanie unieść.

– Dziś powinno być trochę ciekawiej – mówi Kamil Grosicki, który w meczu ze Szkocją będzie odgrywał znacznie lepiej znaną mu rolę niż w spotkaniu z Niemcami. W sobotę zarówno Grosicki, jak i ustawiony na lewej stronie Maciej Rybus przez większość czasu byli prawie bocznymi obrońcami. Ze Szkocją nie wystarczy jednak tylko bronić – trzeba będzie zaatakować.

Nawałka nie ma dobrych wspomnień z marcowego meczu towarzyskiego przegranego ze Szkocją 0:1 na Stadionie Narodowym. Wtedy wydawało się, że Polacy nie są przygotowani na tak grającego rywala. Byli jakby zaskoczeni, że do Warszawy nie przyjechali Colin Hendry z Duncanem Fergusonem – wielkie, rozstawiające rywali po kątach łokciami chłopy, ikony szkockiej piłki lat 90. – tylko z łatwością wymieniający podania piłkarze.

– Nasza reprezentacja jest taka jak jej trener Gordon Strachan – mówi Ronnie Cully, szkocki dziennikarz „Evening Timesa", zajmujący się na co dzień Celtikiem Glasgow, prywatnie przyjaciel Strachana. – Gordon był świetnym piłkarzem, ale nigdy nie imponował warunkami fizycznymi. W wyspiarskiej piłce musiał sobie radzić dzięki sprytowi i inteligencji. Dziś reprezentacja Szkocji to zespół przede wszystkim mądry.

W reprezentacji Polski w porównaniu z meczem z Niemcami będzie tylko jedna zmiana. Wbrew pierwszym optymistycznym zapowiedziom kontuzjowany jest Tomasz Jodłowiec (staw skokowy). Adam Nawałka nie poinformował wczoraj, kto go zastąpi, ale prawdopodobnie będzie to jego były podopieczny z Górnika Zabrze Krzysztof Mączyński, grający dziś w Chinach.

W sobotę głównym zadaniem Grzegorza Krychowiaka i Jodłowca było wspieranie obrońców, blokowanie i przeszkadzanie, a po odbiorze piłki posyłanie długich podań w kierunku Roberta Lewandowskiego. Polacy właściwie ani razu nie rozegrali ataku pozycyjnego przeciwko mistrzom świata. Nie musieli i nie mieli takiej szansy. Dziś Krychowiak i Mączyński będą musieli być bardziej kreatywni, a nie są w tym mocni.

– Szkocja to drużyna, która szanuje piłkę. Strachan doskonale to wie i wpaja zawodnikom, jak ważne jest jej posiadanie – analizuje Cully.  – Zespół jest uczulony na to, by nie zostać zaskoczony szybką kontrą. Piłkarze cały czas utrzymują w szeregach ład i porządek.

Sercem i mózgiem zespołu jest Scott Brown – środkowy pomocnik, który strzelił jedynego gola w marcowym meczu na Stadionie Narodowym. – U nas nie ma gwiazd, ale liderem jest oczywiście Brown. To ulubieniec Strachana. Gdy Gordon był menedżerem Celticu, kupił go z Hibernians za ponad 4 mln funtów.  To facet, który miewał kłopoty z dyscypliną, nie potrafił się skoncentrować na futbolu, ale ostatnio dojrzał. Jeśli chodzi o ofensywę, bardzo wiele zależy od skrzydłowych: Shauna Maloneya i Ikechiego Anya – uważa Ronnie Cully.

Także u nas kluczem do gry ofensywnej powinni być skrzydłowi, boczni pomocnicy muszą kreować sytuacje napastnikom. W sobotę reprezentacja Nawałki najbardziej zaimponowała zaangażowaniem. Grosicki podkreśla, że selekcjoner nie musiał motywować piłkarzy – swoje zrobiła stawka spotkania.

Jeśli zawodnicy tak samo podejdą do dzisiejszego meczu, wywalczą sobie na starcie eliminacji taki komfort, że kibice będą mogli już zamawiać noclegi za półtora roku we Francji. Jeśli jednak nie udźwigną ciężaru gry jako faworyci, ten piękny bal polskiej piłki może się skończyć kacem. Po szkockiej.

Dziś grają

Polska - Szkocja (20.45, Polsat, Polsat Sport)

Niemcy - Irlandia (20.45, Polsat Sport Extra)

Gibraltar - Gruzja (20.45, Polsat Sport News)

Hotel piłkarzy okupowały wczoraj telewizje. Dziennikarze, którzy nigdy nie byli na meczu, stawali przed kamerami, by opowiedzieć, że piłkarze właśnie udali się na spacer albo zjedli śniadanie.

To świadczy o mocy futbolu. Wystarczyło jedno zwycięstwo – oczywiście, nie pierwsze lepsze, tylko pokonanie mistrzów świata – a nagle wszystkie sukcesy tego niesamowitego dla polskiego sportu roku zostały przesłonięte.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Piłka nożna
Bałagan po katalońsku. Zamieszanie z rejestracją zawodników i żądania głowy prezesa Laporty
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay