– Futbol nie powinien być w żaden sposób mieszany z polityką – przypomniał szef europejskiej federacji Michel Platini.
Awantura w Belgradzie wybuchła, gdy zawodnik gospodarzy Stefan Mitrović przechwycił flagę z mapą „Wielkiej Albanii" (ruch dążący do zjednoczenia wszystkich etnicznych Albańczyków w obrębie jednego państwa) oraz albańskim godłem, przyczepioną do latającego nad boiskiem drona. Rozpętała się regularna bitwa. Bili się między sobą piłkarze, z pomocą ruszyli serbscy chuligani (kibice gości ze względów bezpieczeństwa nie zostali wpuszczeni na stadion), z trybun leciały race i różne przedmioty, reprezentacja Albanii musiała się ratować ucieczką do szatni.
– Widziałem, jak moi koledzy są atakowani i bici nawet w tunelu przez stewardów. Nie byliśmy w stanie kontynuować gry w takich warunkach – opowiadał kapitan Albańczyków Lorik Cana. Po półgodzinnej przerwie angielski sędzia Martin Atkinson przerwał mecz przy stanie 0:0. – To godna pożałowania sytuacja. Nie będę teraz komentował, czyja to wina – stwierdził delegat UEFA Harry Been.