Mecz Polska - Gruzja: Bliżej dna co dzień

Zwycięstwo nad Gruzją pozwoli polskiej reprezentacji myśleć o awansie na Euro. Rywale kłócą się ze sobą, a selekcjoner zapowiada odejście.

Aktualizacja: 14.11.2014 07:19 Publikacja: 14.11.2014 01:00

Mecz Polska - Gruzja: Bliżej dna co dzień

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Jednego dnia twierdził, że to będzie decydujący dla Gruzji mecz eliminacji mistrzostw Europy, drugiego zapowiedział, że niezależnie od wyniku spotkania z Polską odchodzi. Temur Kecbaja, selekcjoner reprezentacji naszych dzisiejszych rywali, rozgrzał atmosferę konferencji prasowej, mówiąc, że w Gruzji futbol stacza się na dno nawet nie tyle z każdym rokiem, ile każdego dnia. Duża grupa lokalnych dziennikarzy opuściła salę, jest szansa, że w Tbilisi Polacy zagrają z kompletnie rozbitym zespołem.

Kecbaja prowadzi kadrę od pięciu lat, wielkich sukcesów nie osiągnął, ale cieszył się zaufaniem prezydenta krajowej federacji Zwiada Sichinawy. Kilka dni temu powiedział jednak, że w Gruzji nikt nie chce dobrej piłki, a 14 z 16 klubów pierwszej ligi nie może się doczekać pomocy rządowej. Winą za kiepskie wyniki obarczył też dziennikarzy, którzy szukają tylko sensacyjnych tematów. Wczoraj doszło do publicznego prania brudów. Kecbaja osobiście tłumaczył na angielski powody zamieszania w trakcie konferencji. Pytany o przyczyny kryzysu gruzińskiej piłki, powiedział, że w piątek musi grać z Polską, a gdyby zaczął tłumaczyć, o co mu chodzi, nie starczyłoby kilku dni.

Gaumardżos

Adam Nawałka nie chciał komentować decyzji Kecbai, ale przyznał, że jak na dzień przed meczem o wszystko jest ona trochę kontrowersyjna. Trudno powiedzieć, czy szanse Polaków na zwycięstwo w Tbilisi się zwiększyły, ale Gruzini naprawdę wydają się zajęci własnymi problemami.

– Przyjechaliśmy tu po trzy punkty i koncentrujemy się na sobie. Niezależnie od okoliczności Gruzja na swoim stadionie jest bardzo groźna, przekonały się o tym silniejsze od nas drużyny – mówił Nawałka.

W Tbilisi wszyscy podchodzą do Polski z wielkim szacunkiem. Nie tylko do naszej reprezentacji, która – skoro wygrała z Niemcami 2:0 – wie, o co chodzi w futbolu. Taksówkarz z lotniska wiezie po normalnym kursie i mimo że jest środek nocy, pyta, czy chcemy zobaczyć ulicę Lecha Kaczyńskiego. Samochód nie ma tylnej szyby, ale w środku jest ciepło, bo kierowca dba o nastrój. Autokar z reprezentacją Polski w alei Rustawellego przerwał procesję upamiętniającą śmierć stu męczenników w X wieku, ale drużynę przywitały oklaski maszerujących. Recepcjonista w hotelu, trochę rozczarowany tym, że nie nazywamy się Alijew i nie jesteśmy z Azerbejdżanu, ostatecznie daje dużą zniżkę i częstuje winem Tamada. Tamada to osoba, która podczas ważnych uroczystości wznosi toasty. Naszym tamadą jest recepcjonista Sergo, najczęściej mówi: „Gaumardżos", czyli na zdrowie.

Na kibiców naszej reprezentacji na ulicach nie czekają zamaskowane gangi, miejscowi zapraszają ich na wino do małych knajpek. Jest spokojnie i tak samo ma być podczas meczu. Miejscowi modlą się o remis. Na stadionie ma ich być ponad 30 tysięcy. Pytani o gorącą atmosferę, mówią, że gorąco to jest, ale latem. Gruzja przegrała dotychczas z Irlandią i Szkocją, a jedyne punkty wywalczyła, pokonując 3:0 Gibraltar. W trakcie konferencji Nawałka potrafił wybrnąć nawet z pytania o piłkarzy Dinama Tbilisi z lat 70. Powiedział, że wielu z nich mogłoby grać w najlepszych klubach europejskich, nie dając się wciągnąć w rozmowę o nazwiskach.

Czas na wyrafinowanie

– Po zwycięstwie z Niemcami był już remis ze Szkocją. Nikogo nie muszę specjalnie mobilizować i wygłaszać wielkich przemów w szatni. Od samego początku mojej pracy byłem pewien, że mam do czynienia z profesjonalistami, którzy wiedzą, czym jest gra dla reprezentacji. Nikt z nas nie przyjechał do Gruzji z myślą, że będzie łatwo – mówił trener.

Sytuacja Polaków w grupie jest komfortowa, zwycięstwo w dzisiejszym spotkaniu nie tylko da nam spokojną zimę, ale pozwoli też realnie myśleć o awansie do finałów mistrzostw Europy. Strata punktów nie zamknie drogi do Francji. Temur Kecbaja podkreślał, że sytuacja, w jakiej znalazł się Nawałka, jest efektem wielu lat pracy i chociaż w Polsce nie do końca to dostrzegamy, z gruzińskiej perspektywy nasz zespół rzeczywiście wydaje się bardzo poukładany.

Dawno żaden selekcjoner nie miał takiego komfortu przy kompletowaniu podstawowego składu, nasi piłkarze nie tylko mają miejsce w silnych europejskich zespołach, ale często odgrywają w nich kluczowe role.

Nie chodzi tylko o Roberta Lewandowskiego, na którego po treningu na stadionie Dinama czekało kilkadziesiąt gruzińskich fanek. Arkadiusz Milik zaczął błyszczeć w Ajaksie, Grzegorz Krychowiak nazywany jest najlepszym transferem Sevilli w ostatniej dekadzie. Na lidera obrony wyrósł Kamil Glik, Wojciech Szczęsny po świetnym meczu z Niemcami chyba wreszcie sam uwierzył, że może być pierwszym bramkarzem kadry przez lata.

Każdy inny wynik niż zwycięstwo Polaków byłby niespodzianką, ale nie możemy zapominać, że nasze kaukaskie wyprawy często kończyły się niepowodzeniami. Z Gruzją w Tbilisi przegraliśmy 0:3 w 1997 r., całkiem niedawno kadra Leo Beenhakkera poległa z Armenią w Erywaniu 0:1. Dzisiejszy mecz dla Nawałki i jego drużyny jest egzaminem dojrzałości. Husarska szarża już była, wygraliśmy pierwszy raz w historii z Niemcami, próba ataku pozycyjnego zakończyła się remisem ze Szkocją. Teraz czas na odrobinę wyrafinowania; jeśli Polacy wygrają, pokażą, że stać ich nie tylko na jeden zryw, ale że potrafią po prostu wygrać ze słabszym przeciwnikiem.

Piłka nożna
Finał Pucharu Polski na PGE Narodowym. Kamil Grosicki chce wygrać dla córki
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Wieczór efektownych bramek w Barcelonie
Piłka nożna
Litwa i Łotwa mogą stracić mistrzostwa Europy z powodu Białorusi. UEFA myśli
Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne