Nie ma wątpliwości, że rekord znów zostanie pobity. Od momentu powstania Premier League, czyli od 1992 roku, jej wartość stale rośnie. Przychody z pierwszego telewizyjnego kontraktu wyniosły 304 mln funtów, z obecnego ponad 3 mld funtów (tylko z rynku brytyjskiego). Na nowej umowie może uda się zarobić nawet pięć miliardów.
Eksperci szacują, że koszt pokazania meczu wzrośnie z 6,7 do 10 mln. Jedno pozostaje niezmienne: kibice na Wyspach – w przeciwieństwie do widzów w Europie – nie obejrzą w telewizji spotkań rozgrywanych w sobotę o godzinie 15.00 (16.00 polskiego czasu). Wszystko w trosce o wysoką frekwencję na trybunach.
Liczba transmisji w sezonie i tak się zwiększy (168 zamiast 154), dziesięć meczów zostanie przesuniętych na piątkowy wieczór. To nowość w kalendarzu Premier League, ale wcześniej w tym terminie już grano. Według piłkarskich kronik pierwsze takie spotkanie (Manchester United – Tottenham) transmitowała w 1983 roku BBC. Sześć lat później ITV pokazała decydujące o mistrzostwie starcie Arsenalu z Liverpoolem, wygrane przez londyńczyków 2:0.
Do nabycia jest siedem pakietów: pięć po 28 meczów i dwa po 14. Jeden nadawca nie będzie mógł kupić więcej niż 126 spotkań w sezonie. Dziś Sky ma prawa do 116 meczów (zapłaciła za to 2,3 mld funtów), a BT – dawniej British Telecom – do 38 (738 mln). Do walki mogą się teraz włączyć amerykańska Discovery i katarska Al-Dżazira.
Skróty od 2004 roku pokazuje BBC, ale nie brak informacji, że starać się o nie będzie także ITV, która w przyszłym sezonie traci Ligę Mistrzów. Pod znakiem zapytania stoi więc przyszłość kultowego programu „Match of the Day", którego głównym gospodarzem jest legenda angielskiej reprezentacji Gary Lineker.