Ale trudno przypuszczać, by równie spektakularnych przeprowadzek polskich piłkarzy było więcej. W lidze stara bieda – większość klubów ledwo wiąże koniec z końcem i szefowie dbają przede wszystkim o to, by unikać długów i dostać licencję na następny sezon. Jedynym klubem, który może wprowadzić nieco ożywienia w polskim mercato, jest Legia Warszawa.
Jeśli mistrz Polski poważnie myśli o wyeliminowaniu Ajaksu Amsterdam, a przede wszystkim o przyszłorocznym ataku na Ligę Mistrzów, powinien się wzmocnić. Na razie jednak Legia sprzedaje. W styczniu do Arsenalu przeniesie się 17-letni Krystian Bielik, który grał zaledwie 180 minut w ekstraklasie. Defensywny pomocnik dostał zapewnienie – przynajmniej tak twierdzi – że nie stanie się piłkarzem zespołu juniorów i że Arsene Wenger ma wobec niego poważne plany.
Bardzo jednak wątpliwe, by z tak małym doświadczeniem Bielik miał już w tym sezonie pojawić się na boiskach Premier League. Na razie nastolatek będzie się w Londynie głównie uczył – języka i rzemiosła.
Bielik trafił do Legii z juniorów Lecha Poznań zaledwie pół roku temu za 50 tysięcy złotych (nieco ponad 10 tysięcy euro). Transfer z takim przebiciem, w dodatku do najbardziej medialnej ligi świata, jest policzkiem dla zarządzających poznańskim klubem. Bielik był członkiem drużyny U-17 Lecha i nikt nie kwapił się w Poznaniu do zaproponowania mu profesjonalnego kontraktu. W Warszawie od razu został graczem pierwszej drużyny i po pięciu meczach ligowych wyjeżdża na Wyspy.
Szefowie Lecha tym bardziej mogą sobie pluć w brodę, że od trzech lat ich klub nie jest w stanie awansować do fazy grupowej europejskich pucharów i zaciskanie pasa staje się coraz poważniejsze. Maciej Skorża domaga się napastnika i Kolejorz jest bliski pozyskania Grzegorza Kuświka z Ruchu Chorzów. Lech ma też zamiar wykorzystać fatalną sytuację finansową Górnika Zabrze i negocjuje ze słowackim skrzydłowym Romanem Gergelem oraz napastnikiem Mateuszem Zacharą. Wszyscy ci piłkarze są do wzięcia za stosunkowo niskie kwoty.