Czterokrotny mistrz kontynentu zaczął turniej od porażki z Senegalem 1:2, potem pokonał Algierię 1:0 po bramce Asamoaha Gyana w doliczonym czasie i wreszcie wygrał 2:1 z RPA, znów trafiając w końcówce (John Boye i Andre Ayew).
– Byłem na pięciu turniejach, ale tak trudnej grupy jeszcze nie miałem – wspomina Gyan, kapitan Ghany. Przed mistrzostwami wykryto u niego malarię. Szybka diagnoza i leczenie postawiły jednak piłkarza na nogi. Nie ucierpiała też jego ambicja i optymizm. – Nikogo się nie boimy, jesteśmy w stanie pokonać każdego – zapowiada Gyan.
Ghana w grupie C zajęła pierwsze miejsce, z drugiego wyszła Algieria. Jedna z rewelacji brazylijskiego mundialu do ćwierćfinału PNA awansowała dzięki wygranej 2:0 z Senegalem, którego trener nie krył rozczarowania nie tylko wynikiem, ale i decyzją działaczy West Hamu. Nie zgodzili się oni na wyjazd Diafry Sakho. Napastnik miał leczyć kontuzję pleców, ale w niedzielę wystąpił w Pucharze Anglii i strzelił nawet zwycięskiego gola.
– Muszą mieć cudowne leki w Anglii, skoro nie możesz przez sześć tygodni wsiadać do samolotu, a nagle wychodzisz na boisko. To niebezpieczny precedens – mówi prowadzący od dwóch lat Senegal Francuz Alain Giresse.
Po zamknięciu tego wydania zakończyły się mecze ostatnich ćwierćfinalistów: Kamerun grał z Wybrzeżem Kości Słoniowej, a Gwinea zmierzyła się z trenowanym przez Henryka Kasperczaka Mali. Wszystkie drużyny przed finałową kolejką miały po dwa punkty i identyczny bilans bramkowy (2-2).