Legia wygrała z niepokonanym do dziś w tym roku Zawiszą Bydgoszcz 2:0 i powiększyła przewagę nad Lechem. Po tej kolejce mistrzom Polski brakuje już tylko trzech punktów w dwóch ostatnich kolejkach sezonu zasadniczego, by zakończyć go na pierwszym miejscu. Co jest o tyle ważne, że wówczas w rundzie dodatkowej Legia zagra z drugą drużyną tabeli u siebie.
Wyścig o mistrzostwo Polski zbyt często przypomina w tym sezonie zmagania ślepego z kulawym. W 2015 roku tylko raz zdarzyła się kolejka, że zwycięstwo odniosła zarówno pierwsza jak i druga drużyna w tabeli. Odstępstwa od reguły nie było i tym razem. Skoro wygrała Legia, to musiał potknąć się Lech. Koloejorz tylko zremisował – już po raz 12. w tym sezonie – w Łęcznej z Górnikiem i zamiast chociaż na kilka godzin zostać liderem, pozwolił Legii powiększyć przewagę z dwóch punktów do czterech.
Trener Legii Henning Berg po raz kolejny nie mógł się powstrzymać przed roszadami w składzie. Znowu na ławkę rezerwowych odesłał najlepszego (po odejściu Miroslava Radovica, który ma najwięcej spośród legionistów strzelonych goli – 13.) snajpera drużyny Orlando Sa. Portugalczyk nawet na minutę się zresztą tym razem na murawie nie pojawił. Cały mecz rozegrał Marek Saganowski, który ostatnią ligową bramkę zdobył w sierpniu ubiegłego roku. Saganowski był bardzo aktywny (jak zawsze), waleczny (jak zawsze) i dynamiczny (jak zawsze), ale na gole to się nie przełożyło. Chociaż gdyby w pierwszej połowie Grzegorz Sandomierski jakimiś cudem nie wybił jego strzału z linii bramkowej, to napastnik-weteran w końcu by się przełamał.
- Marek zagrał dziś fantastycznie. Mnóstwo dał drużynie – mówił po meczu norweski szkoleniowiec Legii jakby wyznawał zasadę wyśmienitego angielskiego publicysty Johnatana Wilsona, który jest autorem powiedzenia „gole są przeceniane". Gdy z sali padło pytanie o Orlando Sa, Berg się obruszył. – Dziwi mnie poruszanie kwestii Orlando po takim meczu Marka. Naprawdę jestem dziś z niego bardzo zadowolony. Sa jest świetnym zawodnikiem, ale w drużynie panuje rywalizacja. Ostatecznie po wielu dyskusjach postawiłem dziś na Saganowskiego i uważam, że był to dobry wybór.
Norweg znalazł także nową pozycję dla Brazylijczyka Guilherme, który został sprowadzony do Legii jako lewoskrzydłowy, zaczynał u Berga jako lewy obrońca niedawno został przestawiony na prawe skrzydło, a przeciwko Zawiszy wystąpił jako ofensywny środkowy pomocnik. Trener obrońców tytułu wolał postawić w środku pola na Guilherme, którego sprawdził w roli „dziesiątki" podczas dwóch treningów, niż na Michała Masłowskiego, który został kupiony – nota bene z Zawiszy – zimą za 800 tysięcy euro.