Kibice, których nieco ponad cztery tysiące przyszło na stadion w Bełchatowie, nie mogli narzekać na nudę. W pierwszym kwadransie gry bramkarz beniaminka z Częstochowy kilka razy znalazł się w opałach. Jak podaje Onet, w tym czasie Michała Gliwę próbowali zaskoczyć Tymoteusz Puchacz (dwukrotnie), Pedro Tiba i Kamil Jóźwiak - bez powodzenia.
W 18. minucie dobrą okazję mieli gospodarze, jednak Miłosz Szczepański niepotrzebnie chciał podawać zamiast strzelać. W rewanżu z dystansu, ale nad poprzeczką, uderzył Karlo Muhar. Chorwat zrehabilitował się w 30. minucie, odbijając do siatki piłkę, którą z rzutu rożnego dogrywał Darko Jevtić. Dwie minuty później było 0:2 - piłkarze Lecha wyszli z kontrą, Jóźwiak podał do Christiana Gytkjaera, a ten z bliska pokonał Gliwę.
Od utraty trzeciej bramki po strzale aktywnego w tym meczu Puchacza piłkarzy Rakowa uratował słupek.
Po dominacji Lecha w pierwszej połowie, w drugiej sytuacja na boisku się odwróciła. Najpierw Szczepański trafił słupek, a w 51. minucie ten sam zawodnik był faulowany w polu karnym. Jedenastkę na gola zamienił Petr Schwarz. Kilka minut później Szczepański mógł zostać bohaterem gospodarzy, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Mickeyem van der Hartem.
W 73. minucie arbiter podyktował drugi rzut karny dla Rakowa po zagraniu ręką Gytkjaera. Do piłki podszedł Schwarz, strzelił i zrobiło się 2:2.