To szczęśliwe losowanie. Polacy uniknęli gry z najsilniejszymi w Europie: Niemcami, Hiszpanami, Włochami, nie trafili na Anglię, do której nie mają szczęścia od ponad czterdziestu lat. Nawet teoretycznie mocniejsi od Polaków przeciwnicy, losowani z koszyka pierwszego (Rumunia) i drugiego (Dania), nie przewyższają nas wyraźnie poziomem. Walka o awans powinna toczyć się właśnie między Rumunią, Dania i Polską.
Lekceważyć nie można jednak nikogo. Czarnogóra już w niedawnych eliminacjach do mundialu w Brazylii pokazała Polakom, że też nie zamierza godzić się z rolą kopciuszka. Wyjazdy do Armenii a zwłaszcza Kazachstanu również nie będą należały do przyjemnych. W eliminacjach do mundialu 2002 (Jerzy Engel) pokonaliśmy Armenię w Warszawie 4:0, ale w Erewanie ledwie zdobyliśmy punkt a w meczu równie ważne jak umiejętności piłkarskie okazały się sztuki walki. W Kazachstanie wygraliśmy już raz 1:0 (czasy Leo Beenhakkera, bramka Euzebiusza Smolarka), ale każdy kto tam był nie tęskni za powrotem. Tyle, że podróż do Erewania, Astany czy Ałmatów czeka również Rumunów, Duńczyków i Czarnogórców. Kto wie czy w tak wyrównanej grupie o kolejności nie będą decydowały właśnie punkty zdobyte lub stracone na tych dalekich stadionach.