Sevilli udawało się praktycznie wszystko, a do tego dopisywało jej ogromne szczęście. Tak było szczególnie w 23. minucie, gdy po strzale Argentyńczyka Javiera Mascherano z rzutu wolnego piłka odbiła się od lewego słupka, później od pleców bramkarza Sergio Rico i ponownie od słupka, a następnie przetoczyła się po linii bramkowej. Przy prawym słupku goście próbowali wepchnąć ją do siatki, ale rozpaczliwe interwencje Andaluzyjczyków były skuteczne.

Do przerwy nie było goli, a w drugiej połowie gospodarze zaczęli grać znacznie lepiej od rywali. Efekt przyszedł w 52. minucie, gdy na listę strzelców wpisał się nieupilnowany w polu karnym Michael Krohn-Dehli. Defensywa Barcelony nie popisała się także chwilę później, gdy piłka trafiła do ustawionych przed bramką dwóch zawodników Sevilli, którzy o mało nie przeszkodzili sobie nawzajem. Ostatecznie jednak do siatki trafił Vicente Iborra, a strzelec pierwszego gola zaliczył asystę. 

Później przeważała już Barcelona, która grała bez kontuzjowanego Argentyńczyka Lionela Messiego. Jednak znakomicie spisywał się Sergio Rico, który pół godziny przed końcem meczu obronił kilka strzałów w ciągu kilkudziesięciu sekund. Skapitulował tylko w 74. minucie, gdy z rzutu karnego pokonał go Brazylijczyk Neymar. Chwilę później z bliska tylko w słupek trafił rezerwowy Sandro Ramirez. 

To drugie z rzędu ligowe zwycięstwo Andaluzyjczyków, którzy jeszcze dwie kolejki temu zamykali tabelę La Liga. Przed pozostałymi spotkaniami 7. serii spotkań awansowali na 10. miejsce z ośmioma punktami. Barcelona ma 15 i jest trzecia, a prowadzi Villarreal - 16 pkt. "Żółta Łódź Podwodna" zmierzy się w niedzielę na wyjeździe z Levante. 

Tego dnia rozegrany zostanie też najciekawszy mecz tej kolejki - Atletico Madryt (12 pkt) podejmie w derbach stolicy Real (14). Później nastąpi przerwa na mecze reprezentacji narodowych.