Reklama
Rozwiń

Zwycięstwo Leicester: To się nadaje do Hollywood

W najbogatszej lidze świata Leicester dokonał cudu. Został mistrzem Anglii dwie kolejki przed końcem sezonu.

Aktualizacja: 03.05.2016 20:11 Publikacja: 03.05.2016 19:43

Euforia w Leicester

Euforia w Leicester

Foto: AFP, Leon Neal

To nie miało prawa się udać. Przecież jeszcze rok temu ledwo obronili się przed spadkiem, wygrywając siedem z dziewięciu meczów na finiszu. Jak mogli marzyć o mistrzostwie, skoro ich największy gwiazdor niedawno grał na futbolowych peryferiach, a trener przez 30 lat pracy nie zdobył tytułu z o wiele silniejszymi drużynami. To wydawało się tak niemożliwe, że właściciel klubu nie przewidział premii za miejsca wyższe niż 12., a Gary Lineker zapowiedział, że jeśli wygrają Premier League, poprowadzi swój program w telewizji BBC w samej bieliźnie.

– To najbardziej nieprawdopodobny triumf w historii sportów zespołowych – twierdzi były napastnik reprezentacji Anglii. – Nie byłem zwolennikiem zatrudnienia Claudio Ranieriego. Jakże wspaniale, spektakularnie, błogo się myliłem – bije się w piersi.

Nie on jeden się mylił. Kibice nie kryli rozczarowania, że uwielbianego przez nich Nigela Pearsona, który wprowadził drużynę na angielskie salony, zastąpi kulturalny Włoch, który posadę selekcjonera reprezentacji Grecji stracił po porażce z Wyspami Owczymi.

Taśma z Bangkoku

Pearson do dyplomatów nie należał. Zadającego niewygodne pytanie dziennikarza potrafił nazwać strusiem, który wsadził łeb w piasek, albo idiotą. Prowokującemu go kibicowi życzył śmierci, a jednemu z piłkarzy Crystal Palace sam wymierzył sprawiedliwość, łapiąc go za szyję i przewracając na boisko. Kłócił się też z prezesem, ale czarę goryczy miała przelać afera o podłożu seksualnym i rasistowskim. Jej bohaterami byli syn trenera i dwaj młodzi zawodnicy.

Do zdarzenia doszło w trakcie posezonowego tournée w Bangkoku. Cała trójka sfilmowała orgię z tajskimi dziewczętami, a seksualnym ekscesom towarzyszyły obraźliwe komentarze na temat azjatyckich kobiet. Właściciel Leicester, pochodzący z Tajlandii Vichai Srivaddhanaprabha, wobec takiego zachowania nie mógł przejść obojętnie. Z piłkarzami rozwiązano kontrakty, a że Pearson stanął w obronie syna, drzwi pokazano również jemu.

Ranieriego przyjęto chłodno. Kompromitujące w wykonaniu Greków eliminacje Euro 2016 przesłoniły fakt, że pracował w takich klubach, jak Chelsea, Juventus, Roma czy Monaco. Trofeów nie zdobywał, ale wicemistrzostwo Anglii, Włoch i Francji akurat na mieszkańcach Lei- cester powinno robić wrażenie. Wbrew obawom fanów Ranieri nie zamierzał przeprowadzać rewolucji, zmuszać zawodników do catenaccio czy na siłę robić z nich technicznych czarodziejów.

Atutem zespołu pozostały szybkie kontry. Taktyka była prosta: to rywale mieli się bawić piłką, piłkarze Leicester czekać na błąd, a trener pilnować, by nie uwierzyli w swoją wielkość. – Marzyć mogą kibice, zawodnicy muszą zachować koncentrację – powtarzał Ranieri po każdym zwycięstwie. Od czasu do czasu zaskakiwał niezwykłymi metodami szkoleniowymi: pizza na kolację w zamian za lepszą grę w obronie i zachowanie czystego konta. Gdy nie szło, podnosił alarm, naśladując dźwięk dzwonka: „dilly-ding, dilly-dong".

Liczby nie kłamią

Z zewnątrz może to wyglądać na amatorszczyznę, ale za sukcesem Leicester stoi przede wszystkim matematyka. Klubowi skauci mają obsesję na punkcie statystyki. Analizują każdy ruch zawodników. To nie przypadek, że latem z Caen sprowadzono N'Golo Kante, a rok wcześniej Riyada Mahreza z drugoligowego Le Havre. Francuski pomocnik był liderem przechwytów, skrzydłowy z Algierii wyróżniał się dryblingiem.

Dziś po obydwu ustawia się kolejka chętnych. Kante, porównywany do Claude'a Makelele, sprawił, że nikt już nie tęskni za Estebanem Cambiasso. Mahrez przez kolegów i rywali został uznany za piłkarza roku w Anglii.

– Nie mamy gwiazd ani najwyższego budżetu, ale nasza solidarność musi budzić podziw – mówi Mahrez, który przyszedł do Leicester za 440 tys. funtów. Liczby nie kłamią: cała podstawowa  jedenastka kosztowała niewiele ponad 20 mln funtów. Najdroższy był Japończyk Shinji Okazaki (7 mln). Jego partner z ataku Jamie Vardy trafił tu w 2012 roku z piątej ligi za okrągły milion.

Tę historię zna już chyba każdy kibic w Anglii, ale warto ją przypomnieć ku pokrzepieniu serc. Chłopak, na którego talencie nie poznał się jego ukochany klub z dzieciństwa (Sheffield Wednesday), zastanawia się nad porzuceniem futbolu. Grę w piłkę łączy z pracą na pełen etat w fabryce włókna węglowego, błąka się po amatorskich boiskach, przez pół roku strzela nawet bramki z elektroniczną obrożą na nodze, a po wyjazdowych meczach pędzi do domu, by zameldować się na komendzie (kara za pobicie).

Wreszcie trafia do Leicester, w wieku 28 lat debiutuje w reprezentacji Anglii, przekłada nawet termin ślubu, wierząc, że nie zabraknie go w kadrze na Euro. Do Francji może pojechać jako król strzelców, drugi w barwach Leicester po Linekerze. Nic dziwnego, że losami Vardy'ego zainteresowali się spece z Hollywood.

W tej opowieści jest również polski wątek. Szkoda, że drugoplanowy. Marcin Wasilewski przegrywa rywalizację z parą środkowych obrońców: Wesem Morganem i Robertem Huthem. W tym sezonie pojawił się na boisku tylko w dwóch meczach ligowych.

– Presja? Większą czułem w czwartej lidze. Tam nie ma blichtru i przepychu, są rodziny na utrzymaniu, kredyty i życie na krawędzi – wspomina bramkarz Kasper Schmeichel, syn legendarnego Petera. On także długo szukał swojego miejsca. Do Manchesteru City trafił jako nastolatek, ale grał głównie na wypożyczeniach. Zdążył poznać ciemniejszą stronę futbolu.

Teraz Vegas

Leicester do niedawna też żył na krawędzi. Długi, nadzór komisaryczny, występy w trzeciej lidze. Tak wyglądała rzeczywistość, którą zastał pan Srivaddhanaprabha. Dziś, sześć lat po objęciu sterów przez miliardera z Tajlandii, przychody klubu według raportu Deloitte wynoszą ponad 100 mln funtów, co daje mu 24. miejsce w Europie.

– Mistrzostwo dla Leicester to większa niespodzianka niż historia Nottingham Forest, które w 1977 roku awansowało do najwyższej klasy rozgrywkowej, w kolejnym sięgnęło po tytuł, a potem dwukrotnie po Puchar Europy – twierdzi Tony Pulis, trener West Bromwich.

Ci, którzy uwierzyli, że ten szalony plan ma szansę powodzenia, za chwilę staną się bogaczami. Przed startem sezonu za każdego postawionego na Leicester funta bukmacherzy oferowali 5 tysięcy. Mniej płacono za odnalezienie żywego Elvisa Presleya czy za to, że Bono zostanie papieżem.

Piękny sen kibiców i piłkarzy Leicester jeszcze się nie kończy. Jesienią zawita tu Liga Mistrzów. Może, jak obiecał burmistrz, będzie można już wtedy spacerować po Vardy Vale, Schmeichel Street czy Ranieri Road? Ale najpierw przewidziana jest mistrzowska feta, podróż do Las Vegas i zabawa w stolicy hazardu. Zawodnicy mają dostać po 40 tys. funtów na głowę do wydania w kasynach.

Prezent od Chelsea

Piłkarze Leicester świętowali tytuł w domu gwiazdora drużyny Jamiego Vardy'ego. Zebrali się tam w poniedziałkowy wieczór, by wspólnie obejrzeć w telewizji mecz Chelsea z Tottenhamem. Po pierwszej połowie wydawało się, że imprezę trzeba będzie odłożyć o kilka dni. Tottenham prowadził 2:0, co oznaczało, że w dwóch pozostałych kolejkach miałby jeszcze teoretyczne szanse odrobić pięć punktów straty do Leicester.

Ale Chelsea, choć o nic już nie walczy, zapowiadała, że nie dopuści, by mistrzostwo trafiło w ręce sąsiadów z północnego Londynu. Głośno mówił o tym Eden Hazard i to on przesądził o losach tytułu. Belg po przerwie zmienił Pedro, a siedem minut przed końcem meczu na Stamford Bridge wyrównał na 2:2 po ładnej akcji zespołu i strzale w samo okienko.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku