Przed meczem Polska-Dania

Adam Nawałka zapowiedział rozmowy wychowawcze ze swoimi piłkarzami.

Publikacja: 03.10.2016 19:17

W Astanie zabrakło chłodnych głów. Robert Lewandowski był jednym z tych, którzy dali się sprowokować

W Astanie zabrakło chłodnych głów. Robert Lewandowski był jednym z tych, którzy dali się sprowokować rywalom.

Foto: AFP

Mecz z Danią będzie zupełnie innym spotkaniem niż to w Kazachstanie. Przeciwnik jest znacznie silniejszy i znacznie bardziej zaawansowany piłkarsko. Ale wbrew pozorom to akurat dla drużyny Nawałki dobre wiadomości. W sobotę na Stadionie Narodowym oba zespoły będą grały w piłkę, nie będzie prymitywnego i brutalnego polowania na nogi, jak miało to miejsce w Astanie.

Nawałka, który nade wszystko ceni sobie dyscyplinę taktyczną, miał sporo pretensji do zawodników, że w Kazachstanie dali się ponieść emocjom, przez co posypał się plan taktyczny na mecz, a rywalowi udało się doprowadzić do remisu 2:2, chociaż to biało-czerwoni schodzili na przerwę, prowadząc 2:0.

Uważać na kartki

Selekcjoner zapowiedział już w niedzielę, że będzie musiał porozmawiać ze swoimi piłkarzami na temat ich przygotowania mentalnego. Podkreślał, że oczywiście Kazachowie grali brutalnie, że nie pomagały specyficzne warunki tamtego spotkania (sztuczna murawa, bardzo późna pora), ale nie ukrywał, że do kilku zawodników ma pretensję o to, że dali się ponieść nerwom.

Nawałka nie ma w zwyczaju w takich sytuacjach wymieniać nazwisk piłkarzy – to oczywiste. Można się jednak domyślać, że przede wszystkim chodziło mu o Kamila Glika, który dostał żółtą kartkę, gdy kopnął symulującego kontuzję Kazacha. Glik powinien oczywiście zostać ukarany kartką czerwoną – za wyjątkowo niesportowe zachowanie. Ale sędzia Serdar Gozubuyuk w Astanie całkowicie nie kontrolował meczu, gubił się i mylił w obie strony.

Upomniany przez arbitra został także Robert Lewandowski, który łokciem rozbił rywalowi nos. Sfrustrowany i niemiłosiernie poobijany kapitan reprezentacji miał jednak również sporo szczęścia. Nie zobaczył kolejnej kartki ani wtedy, gdy zaczął dusić jednego z brutalnie grających przeciwników, ani gdy kopnął piłkę po gwizdku arbitra z Holandii.

Selekcjoner na takie zachowania jest wyczulony – szczególnie tak kluczowych i doświadczonych zawodników jak Glik czy Lewandowski, którzy powinni trzymać nerwy na wodzy i nie dawać się sprowokować.

Już na początku eliminacji reprezentacja ma nieciekawą sytuację, jeśli chodzi o kartki. Każde kolejne upomnienie nie tylko dla kapitana kadry i stopera Monaco, ale także dla Piotra Zielińskiego i Łukasza Piszczka oznaczać będzie zawieszenie na kolejny mecz. W eliminacjach mistrzostw świata – w przeciwieństwie do poprzednich kwalifikacji, do Euro – pauzuje się bowiem po dwóch żółtych kartkach.

Realizować własny plan

Rozmowy z zawodnikami na temat ich podejścia mentalnego, zapowiedziane w niedzielę przez Nawałkę, dotyczyć będą jednak nie tylko głupich kartek, ale także tego, iż dali się przeciwnikom z Kazachstanu wciągnąć w rozgrywanie meczu na ich zasadach. Zbyt dużo było w tamtym spotkaniu fauli, kopania się po kostkach, walki wręcz, prowokacji, a zbyt mało gry w piłkę. Taka postawa naszych piłkarzy to była woda na młyn dla Kazachów. Im dokładnie o to chodziło, by futbolu na murawie było jak najmniej.

Przez lata to przyjmowanie warunków rywali było bolączką kolejnych reprezentacji Polski. Gdy graliśmy ze słabszymi przedstawicielami Wysp Brytyjskich (takimi jak Irlandia Północna czy Szkocja), można było w ciemno zakładać, że piłka będzie latała nad głowami pomocników, a kości będą trzeszczały. Jednym z wielkich osiągnięć Nawałki było właśnie to, iż jego drużyna nie dała się wciągać rywalom w ich gierki. Dobrym przykładem są mecze ze Szkocją czy Irlandią w eliminacjach Euro, a najlepszym spotkanie z Irlandią Północną już w trakcie mistrzostw we Francji.

Polacy wygrali w Nicei 1:0 wyłącznie dzięki cierpliwości w realizowaniu wcześniej nakreślonego planu. Planu, który zakładał wykorzystanie czysto futbolowej przewagi. Zamiast siłować się z przeciwnikiem, po prostu grali w piłkę. W drugiej połowie meczu z Kazachstanem zabrakło chłodnych głów, a Polacy dali się ponieść emocjom i sprowokować. W meczu z Danią każda interwencja Glika czy Lewandowskiego powodować będzie podwyższone ciśnienie u selekcjonera, a także u kibiców.

Dziś wieczorem lekarz kadry Jacek Jaroszewski zadecyduje, czy na zgrupowaniu pozostaną Michał Pazdan oraz Tomasz Jodłowiec. Pierwszy narzeka na kontuzję barku, drugi na stłuczone biodro. Prawdopodobnie obaj jednak zostaną z kolegami. Zupełnie osobną kwestią jest jednak to, czy z obu Nawałka będzie mógł skorzystać już w sobotę czy dopiero we wtorek, kiedy zagramy z Armenią.

Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?
Piłka nożna
Będzie nowy trener Legii? Pojawia się coraz więcej nazwisk
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?