Reklama
Rozwiń

Liga angielska: starcie Liverpoolu i Manchesteru United

Dziś Liverpool – Manchester United. Czas na nowy rozdział ponadstuletniej rywalizacji najbardziej utytułowanych klubów w Anglii.

Aktualizacja: 17.10.2016 15:57 Publikacja: 16.10.2016 20:31

Liga angielska: starcie Liverpoolu i Manchesteru United

Foto: AFP

Jose Mourinho może opowiadać, że dla niego to spotkanie jak każde inne, ale pierwsza wizyta na Anfield w roli trenera United musi robić wrażenie nawet na nim. Tym bardziej że naprzeciwko stanie Jürgen Klopp, z którym Portugalczyk ma rachunki do wyrównania.

Wygrał z nim tylko jeden z pięciu meczów, ale było to pyrrusowe zwycięstwo. Trzy lata temu, w półfinale Ligi Mistrzów, prowadzony przez niego Real pokonał Borussię, ale do awansu i tak zabrakło jednej bramki. Tydzień wcześniej Mourinho przeżył jedno z największych upokorzeń w karierze – Królewscy przegrali w Dortmundzie 1:4, a wszystkie gole strzelił im Robert Lewandowski.

W Anglii dwaj najbardziej obecnie pożądani i medialni trenerzy (obok Pepa Guardioli) spotkali się już rok temu. Kilka tygodni po tym, jak Klopp objął posadę na Anfield, Liverpool pojechał do Londynu i pokonał 3:1 broniącą tytułu Chelsea. – Nie będziesz dłużej wyjątkowy – śpiewali Mourinho kibice gości.

Ta porażka mocno naruszyła pozycję Portugalczyka na Stamford Bridge. Został zwolniony jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, ale latem wrócił na białym koniu i na dzień dobry zdobył z Manchesterem Tarczę Wspólnoty. Klopp na pierwsze trofeum w Liverpoolu wciąż czeka (w lutym przegrał po rzutach karnych finał Pucharu Ligi, a w maju finał Ligi Europy), ale dokonał rzeczy być może ważniejszej – sprawił, że jego zespół stał się maszyną do strzelania bramek, a grę piłkarzy znów ogląda się z przyjemnością.

Liverpool zaczął sezon znakomicie i nieprzypadkowo zajmuje czwarte miejsce w tabeli (Czerwone Diabły tracą do rywali trzy punkty). Wygrał już z Chelsea i Arsenalem, rozbił Leicester. A dziś – w przypadku zwycięstwa – może wskoczyć nawet na pozycję lidera.

United, biorąc pod uwagę wydatki na transfery, na razie rozczarowują. Wayne Rooney, który zdobył jedynego gola w ostatnim spotkaniu ligowym z Liverpoolem (w styczniu 1:0 na Anfield), trafił na ławkę i coraz głośniej mówi się o jego odejściu, Henrich Mchitarjan dopiero opuścił gabinet lekarski, wielkiego meczu nadal nie rozegrał Paul Pogba.

Klopp był jednym z tych, którzy kwestionowali sens płacenia za Francuza ponad 100 milionów euro. – Można kupować najlepszych zawodników, ale mnie więcej satysfakcji daje znalezienie kogoś, kto dopiero pokaże swój talent – tłumaczył swoją filozofię, czym oczywiście naraził się Mourinho („na bicie rekordów stać tylko czołowe kluby”).

Oliwy do ognia przed dzisiejszym szlagierem dolały władze angielskiej federacji, wyznaczając na sędziego Anthony’ego Taylora, pochodzącego z Wythenshawe na przedmieściach Manchesteru.

Real postraszył Legię przed jutrzejszym spotkaniem Ligi Mistrzów. Po czterech meczach bez wygranej w końcu przyszło przełamanie – aż 6:1 z Betisem. To najwyższe wyjazdowe zwycięstwo Królewskich pod wodzą Zinedine’a Zidane’a – w dodatku odniesione bez trzech ważnych postaci: Sergio Ramosa, Casemiro i Luki Modricia. Wszyscy są kontuzjowani.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że w Madrycie bardziej niż piłkarzy Legii obawiają się jej kibiców. Mobilizacja hiszpańskich służb trwa już od dwóch tygodni, porządku pilnować ma ponad tysiąc osób. 

Transmisja meczu Liverpool – Manchester Utd o 21.00 w Canal+ Sport 2.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku