Szczepłek: Tłusty czwartek Ajaksu

Legia odpadła ale - jeśli jest to jakieś pocieszenie - zagrała w Amsterdamie najlepiej jak mogła. Jacek Magiera słusznie rozpoczął w ataku bez Tomasa Necida, zdając sobie sprawę, że jest on dość statyczny, czeka na piłkę, a w takim meczu może się nie doczekać. Szybki Michał Kucharczyk dawał więcej możliwości i szans na to, że przejmie jakąś bezpańską piłkę, wykorzysta podanie, a kiedy się rozpędzi to już nikt go nie dogoni. Nie przejął, nie dostał, ale obrońcy Ajaksu musieli na niego uważać.

Aktualizacja: 23.02.2017 20:36 Publikacja: 23.02.2017 20:29

Szczepłek: Tłusty czwartek Ajaksu

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Siłą Legii był walka od pierwszej do ostatniej minuty, szukanie różnego rodzaju możliwości rozegrania ataku, bardzo dobra gra obronna całej drużyny, a nie tylko defensorów, trzymanie piłki przez pomocników w środku boiska. Widać było w poczynaniach Legii sens, myśl, czekanie na okazję. Nikt nie wybijał piłki na oślep, byle dalej od bramki, ani nie kopał w pole karne Andre Onany, z nadzieją, że może dopadnie jej legionista. Patrzyło się na Legię z przyjemnością. W pierwszej połowie Arkadiusz Malarz nie musiał ani razu bronić strzałów, ponieważ obrońcy do nich nie dopuszczali (z wyjątkiem jednego trafienia w słupek). 

Banał: „szybko strzelona bramka ustawiła mecz” nie sprawdził się. Ajaks rozpoczął drugą połowę od gola, który niczego nie zmienił. Ani Holendrzy „nie poszli za ciosem”, ani stracona bramka nie załamała legionistów. Tym bardziej, że ich cel się nie zmienił: w dalszym ciągu do awansu potrzebna była strzelona bramka. Dążyli do tego, Ajax chciał podwyższyć, dzięki czemu mecz był interesujący. 

Podobnie jak w Warszawie Jacek Magiera przeprowadził dobre zmiany, chociaż było w nich trochę desperacji. Chcąc odrobić stratę wpuścił na boisko Necida, Thibault Moulina, który jeszcze w tym roku nie grał oraz Daniela Chimę Chukwu, który nie grał w ogóle. To było widać, ale innych możliwości trener nie miał, musiał podjąć ryzyko. Co czuł Miroslav Radović, który pochopnie złapał kartkę w Warszawie? To był mecz dla niego. 

Ajax nie spodziewał się zapewne, że Polacy mogą zagrać jeszcze lepiej niż w Warszawie, i że wytrącą gospodarzom wszystkie atuty. Ich szybkie ataki zatrzymywały się na dobrze zorganizowanej obronie, w której brała udział cała drużyna. Popisów indywidualnych nie było, bo błyskotliwych dryblerów szybko kasowali obrońcy Legii. Jakimś komentarzem jest też fakt, że mimo twardej gry żaden piłkarz Legii nie obejrzał żółtej kartkoi, a taka kara spotkała aż czterech zawodników Ajaksu. 

Wszystko było prawie jak trzeba, tylko wygrał Ajax. Antoni Piechniczek pozostaje jedynym Polakiem, który w barwach polskiego klubu wbił bramkę Ajaksowi. Od tego wydarzenia upłynęło 48 lat. 

Siłą Legii był walka od pierwszej do ostatniej minuty, szukanie różnego rodzaju możliwości rozegrania ataku, bardzo dobra gra obronna całej drużyny, a nie tylko defensorów, trzymanie piłki przez pomocników w środku boiska. Widać było w poczynaniach Legii sens, myśl, czekanie na okazję. Nikt nie wybijał piłki na oślep, byle dalej od bramki, ani nie kopał w pole karne Andre Onany, z nadzieją, że może dopadnie jej legionista. Patrzyło się na Legię z przyjemnością. W pierwszej połowie Arkadiusz Malarz nie musiał ani razu bronić strzałów, ponieważ obrońcy do nich nie dopuszczali (z wyjątkiem jednego trafienia w słupek). 

Piłka nożna
Koniec z Viaplay. Premier League będzie miała nowego nadawcę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Eliminacje mistrzostw świata. Kiedy i z kim zagra reprezentacja Polski?
Piłka nożna
Loteria wizowa. Z kim zagra Polska o mundial w 2026 roku?
Piłka nożna
Guardiola szuka leku na kryzys Manchesteru City
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Co czeka Jagiellonię i Legię w Lidze Konferencji? Tabela po 5. kolejce