Wśród 16 drużyn, które pozostały w grze, są aż trzy z Belgii (Anderlecht, KAA Gent, KRC Genk). Po dwóch reprezentantów mają Niemcy (Schalke, Borussia Moenchengladbach) i Rosjanie (FK Rostów, FK Krasnodar), a tylko po jednym inni europejscy mocarze: Hiszpanie (Celta), Anglicy (Manchester United), Włosi (AS Roma) i Francuzi (Olympique Lyon). Stawkę uzupełniają APOEL Nikozja, FC Kopenhaga, Ajax, Olympiakos i Besiktas.
Niemcy i Belgowie mają dodatkowo pewność, że ich przedstawiciele znajdą się w ćwierćfinale, bo Schalke trafiło na Borussię, a KAA Gent spotka się z KRC Genk. Gelsenkirchen od Moenchengladbach dzieli zaledwie 60 km, Gandawę od Genku niewiele więcej – 125 km.
Jedną z najciekawszych par stworzyły zespoły, w których grają Polacy: Lyon i Roma. Ale do pojedynku kadrowiczów Adama Nawałki w czwartek nie dojdzie. Wojciech Szczęsny broni w Serie A, a w pucharach ustępuje miejsca Brazylijczykowi Alissonowi. Maciej Rybus wypadł natomiast z podstawowego składu Olympique i walczy o powrót do wyjściowej jedenastki.
Liga Europejska to dla ich drużyn ostatnia szansa na zakończenie sezonu z trofeum. Romie po porażce z Napoli ucieka tytuł we Włoszech (8 punktów straty do Juventusu), Olympique nie grozi już mistrzostwo Francji (18 punktów mniej niż prowadzące Monaco).
Do składu Anderlechtu wraca Łukasz Teodorczyk. Polski napastnik w dwumeczu z Zenitem zagrał tylko dziesięć minut. Pierwsze spotkanie zaczął na ławce, bo trener wystawił rezerwy, z rewanżu wykluczyły go problemy zdrowotne. Anderlecht poleciał do Nikozji na mecz z APOEL-em.