Pierwsze minuty upłynęły przede wszystkim pod znakiem wysokiego pressingu w wykonaniu piłkarzy gości i problemów gospodarzy z przejściem, przy posiadaniu piłki, przez połowę boiska. Gra z minuty na minutę wyrównywała się, a dzięki aktywności Artura Sobiecha i Lukasa Haraslina do głosu zaczęła dochodzić ekipa prowadzona przez Piotra Stokowca.
Pierwszy strzał w światło bramki oddał właśnie Haraslin w 14. minucie, ale jego próba z ostrego kąta natrafiła na poprawną interwencję i przede wszystkim dobre ustawienie Martina Chudego. Więcej okazji podbramkowych nie było aż do końcówki pierwszej połowy. W międzyczasie przytrafiła się za to prawie dziesięciominutowa przerwa - sędzia przerwał mecz z uwagi na ograniczający widoczność dym z rac odpalonych przez miejscowych kibiców.
W 41. minucie bramce gdańskiej drużyny zagroził poważnie Igor Angulo. Znakomite dogranie do Hiszpana od Juana Bauzy sprawiło, że zabrzanie mogli wyjść na prowadzenie. Hiszpan celował w długi róg, ale nie trafił nawet w bramkę i do przerwy było 0:0. Akcja argentyńsko-hiszpańskiego duetu była zdecydowanie najładniejszą w pierwszej części gry.
Gol otwierający wynik padł krótko po wznowieniu spotkania. Strata piłki przez Przemysława Wiśniewskiego zapoczątkowała akcję, w której finalnej części Rafał Wolski był faulowany w polu karnym przez Pawła Bochniewicza. Obrońca dostał za nieprawidłową interwencję żółtą kartkę, a gospodarze otrzymali „jedenastkę”, którą na gola zamienił Artur Sobiech - relacjonuje Onet.
Bochniewicz omal nie stał się prowodyrem kolejnego karnego dla Lechii. Piłka uderzana przez Haraslina trafiła obrońcę zespołu z Zabrza w rękę, ale sędzia nie zareagował. VAR pomógł tez potwierdzić słuszność tej decyzji - był to typowy przykład „nastrzelonej” ręki.