Reprezentacja prowadzona przez Nawałkę zwykła przegrywać jeden mecz rocznie. W listopadzie 2013 roku w debiucie selekcjonera – 0:2 ze Słowacją w meczu towarzyskim. W marcu 2014 przyszła przegrana 0:1 ze Szkocją, również w sparingu, we wrześniu 2015 roku drużyna narodowa okazała się gorsza we Frankfurcie od mistrzów świata Niemców (1:3) w eliminacjach mistrzostw Europy. A tuż przed wyjazdem na Euro 2016 – 1 czerwca – pokonała nas w sparingu Holandia (1:2). Teraz zespół Nawałki doznał najbardziej dotkliwej porażki – aż 0:4 z Danią w eliminacjach do mundialu.
Czterech goli drużyna Nawałki nigdy wcześniej nie straciła, nigdy nie przegrała wyżej niż dwoma golami. By odszukać ostatni mecz, w którym reprezentacja Polski straciła cztery lub więcej bramek, musimy się cofnąć aż do czerwca 2010 roku i porażki z Hiszpanią 0:6 za czasów Franciszka Smudy. Aby znaleźć równie dotkliwą klęskę w meczu o stawkę, musimy się cofnąć aż o 15 lat i dojść do meczu na mistrzostwach świata 2002 z Portugalią (0:4).
Reprezentacja Polski w Kopenhadze zakończyła serię 13 spotkań bez porażki, więc i tak był to wynik ponad stan. W eliminacjach zostały trzy mecze do rozegrania – dzisiejszy z Kazachstanem, a w październiku wyjazd do Armenii i na zakończenie u siebie z Czarnogórą.
Założenie, że w tych trzech najbliższych spotkaniach Polacy nie przegrają, jest usprawiedliwione. Podobnie jak to, że grupę eliminacyjną wygrają jednak piłkarze Nawałki i mimo katastrofy w Kopenhadze to oni pojadą na mistrzostwa do Rosji. Oczywiście zupełnie inaczej przystępuje się do wielkiego turnieju, mając za sobą w eliminacjach jedną porażkę z mistrzami świata na ich terenie, i w dodatku zbierając pozytywne opinie za tamten mecz, a kompletnie inaczej, gdy dostaje się cztery gole od Danii.
Mecz w Kopenhadze nie był w stylu, do jakiego przyzwyczaił nas ten zespół – i nie chodzi tylko o wynik. Przyzwyczailiśmy się, że Polska nie schodzi poniżej pewnego poziomu, że może raz na jakiś czas przegrać, ale nawet w takim spotkaniu będą momenty, gdy to biało-czerwoni narzucą swój styl. Tymczasem w Danii ani przez chwilę polscy piłkarze nie trzymali kierownicy w rękach. Wszystko odbywało się pod dyktando Duńczyków.