Trzy remisy i trzy porażki – tak wygląda bilans meczów Królewskich w Dortmundzie. Śmiało można powiedzieć, że to jedno z najbardziej nielubianych miast przez piłkarzy z Madrytu.
Real i Borussia spotykają się w ostatnich latach regularnie, a ich mecze to prawdziwy festiwal bramek. Rok temu, gdy trafiły do jednej grupy z Legią, dwukrotnie kończyło się remisami 2:2, a decydujące o podziale punktów gole padały w samych końcówkach.
Borussia zaczęła obecny sezon Champions League od bolesnej porażki na Wembley z Tottenhamem (1:3), ale w Bundeslidze spisuje się rewelacyjnie. Wygrała pięć z sześciu meczów, straciła tylko jedną bramkę i prowadzi z trzema punktami przewagi nad Bayernem.
Nikt nie ma tak solidnej obrony, ale jeszcze lepsze wrażenie robi gra ofensywna drużyny Łukasza Piszczka. Osiem z 19 goli to zasługa Pierre'a-Emericka Aubameyanga, który w wyścigu po koronę króla strzelców wyprzedza o jedno trafienie Roberta Lewandowskiego. Trzeba pamiętać, że kontuzje leczą Marco Reus i Andre Schuerrle. Kiedy wrócą, siła rażenia będzie jeszcze większa.
Kibice Realu mogą patrzeć na Borussię z zazdrością, ale i z niepokojem. Ich zespół nie grzeszy skutecznością, na co zwraca uwagę m.in. „Marca". „To nie jest normalne, że przy 122 celnych strzałach zdobyli w lidze tylko 11 goli" – alarmuje madrycki dziennik. Zawodzą Cristiano Ronaldo i Gareth Bale, Karim Benzema przechodzi rehabilitację, więcej oczekuje się od Marco Asensio. Czy Borussia wykorzysta problemy rywali i sięgnie po pierwsze punkty?