Piłka jest ze skóry, takimi grano w Europie przez kilkadziesiąt lat. Także wtedy, kiedy Związek Radziecki, z Jaszynem w bramce, zdobywał olimpijskie złoto w Melbourne (1956) i tytuł mistrza Europy w Paryżu (1960).
W międzyczasie ZSRR wysłał w kosmos pierwszego sztucznego satelitę i do słowników weszło słowo „sputnik". Piłka na plakacie stała się więc sputnikiem, w którym odbija się kula ziemska. Jego anteny są promieniami docierającymi do zielonego boiska.
W przedwojennej radzieckiej sztuce grafiki takie promienie symbolizowały energię tkwiącą w społeczeństwie komunistycznym. Symbole Kraju Rad – sierp i młot – pokazywano na plakatach właśnie na tle promieni. Józefa Stalina też.
Igor Gurowicz, autor plakatu mistrzostw w Rosji, wywiązał się ze swojego zadania znakomicie i zasłużył na medal od Władimira Putina. Jeszcze się turniej nie zaczął, a już czuć w nim ducha starej i nowej Rosji, imperatora na Ziemi i w kosmosie.
Nigdy wcześniej na oficjalnym plakacie mistrzostw świata nie znalazła się konkretna postać. Lew Jaszyn był w swoim czasie, obok Jurija Gagarina, najbardziej rozpoznawalnym Rosjaninem. Bardzo miły gość. Grał w robociarskiej czapce, która mu nie spadała z głowy nawet podczas najbardziej ekwilibrystycznych parad. Wypalał dziennie dwie paczki biełomorów, zdarzało mu się wypić setkę przed wyjściem na boisko. Całe życie narzekał na bóle kolan, grał w ochraniaczach lub elastycznych ściągaczach (nosi taki także na plakacie). Był na czterech mundialach, wystąpił w reprezentacji świata przeciw Anglii na Wembley, jest jedynym bramkarzem, któremu przyznano Złotą Piłkę – nagrodę dla najlepszego zawodnika Europy. FIFA uznała go za najlepszego bramkarza w historii.