Igrzyska w Paryżu były listem miłosnym. Teraz dostaniemy hollywoodzki blockbuster (WIDEO)

Igrzyska w Paryżu były listem miłosnym do sportu i wyglądały dokładnie tak, jak zaplanowali oraz wymarzyli sobie Francuzi. Kolejne wyprodukuje nam fabryka snów.

Publikacja: 12.08.2024 06:07

Tom Cruise był zapowiedzią kolejnych igrzysk olimpijskich

Tom Cruise był zapowiedzią kolejnych igrzysk olimpijskich

Foto: REUTERS/Phil Noble

Korespondencja z Paryża
Dostaliśmy imprezę pasji i pełnych trybun, zupełnie inną od tych organizowanych wedle surowego reżimu sanitarnego w Tokio (2021) oraz Pekinie (2022). Płynęliśmy przez dwa tygodnie na fali entuzjazmu, która unosiła wszystkie łódki, a doświadczenie każdej kolejnej areny zmagań - zarówno goszczącej dyscypliny popularne, jak i te bardziej niszowe, zwane olimpijskimi - potwierdzały, że Francuzi sport rozumieją oraz kochają.

Nieprzypadkowo szef komitetu organizacyjnego, Tony Estanguet, już podczas ceremonii otwarcia mówił, że zaprasza nas do miasta miłości.

Organizatorzy igrzysk sprzedali 9,5 miliona biletów i był to olimpijski rekord. 80-tysięczny Stade de France wypełniał się nawet podczas porannych sesji lekkoatletycznych, gdy odbywają się jedynie eliminacje oraz zawody wielobojowe, rusztowania tymczasowych trybun w siatkarskiej arenie falowały z kibicami, a kiedy judoka Teddy Riner rzucał kolejnym rywalem o matę można było odnieść wrażenie, że hali na Polach Marsowych grozi implozja.

Czytaj więcej

Kamil Kołsut: Julia Szeremeta zjednoczyła Polaków, a teraz Polskę dzieli

Paryż 2024. Olimpijski uśmiech bez maseczki

Zachłystywaliśmy się olimpijską atmosferą i oddychaliśmy Paryżem, bo gospodarze wdrukowali igrzyska w tkankę miasta, żeby uwodzić nas kadrami jak z pocztówki od pierwszego wejrzenia.

Czasami można było odnieść wrażenie, że igrzyska to tylko pretekst, a scena przyćmiewa przedstawienie. Niełatwo było się skupić na siatkówce plażowej, widząc w tle wieżę Eiffela, gdy zbliżał się zmierzch i „złota godzina” robienia zdjęć na Instagrama, albo śledzić wzrokiem subtelne ruchy szpady w zapierającej dech scenerii neobarokowego Grand Palais. Olimpijczyków gościły też Place de la Concorde, Trocadero, Pole Marsowe czy most Aleksandra III.

Niektóre klasyczne areny wielkiego sportu, gdzie sportowcy stąpali po śladach legend, odkrywaliśmy podczas tych igrzysk na nowo.

15-tysięczny kort Philippe-Chatrier, czyli najważniejsza arena Roland Garros, w drugim tygodniu igrzysk ustąpiła miejsca sportowi elegancji, stając się sceną walki o medale w boksie. Wcześniej pokazał zaś, że może być stadionem rozśpiewanym, gdy charakterystyczna dla tenisa surowa cisza w trakcie wymian kontrastowała ze „Sweet Caroline” Neila Diamonda i „Les Champs-Élysées” Joe’a Dassina wyśpiewywanymi z radością przez kibiców w przerwach między gemami.

Czytaj więcej

Paryż 2024. Srebrny finał mało udanych igrzysk

Wreszcie widzieliśmy uśmiech, którego nie musiała kryć maseczka, choć często patrzyliśmy na siebie przez barierki, bo najbardziej otwarte igrzyska od lat były jednocześnie najlepiej chronionymi.

Nie zrealizowały się żadne z przedolimpijskich obaw. Było bezpiecznie, choć momentami — kiedy kolejki do punktów kontroli rosły, a kibice próbujący wejść na korty Roland Garros stali w blisko kilometrowej kolejce — uciążliwie. Komunikacja miejska działała bez zarzutów, ale niejednokrotnie pasażerowie stali upchnięci jak sardynki. Nikt nie strajkował ani nie protestował i mogło się wydawać, że wszyscy skłonni do zakłócenia igrzysk wyjechali po prostu na wakacje.

Paryż kilka dni przed ceremonią otwarcia został twierdzą, a opustoszałe ulice na wybrzeżu Sekwany przypominały sceny sprzed trzech lat, gdy świat sparaliżowała pandemia.

Baliśmy się, czy takiego właśnie oblicza igrzysk nie zapamięta świat, ale wszystko zmienił znicz. Ten — w finale ceremonii otwarcia, która była jak Francja: artystyczna, wolnościowa, równościowa, ale jednocześnie laicka oraz, wedle wrażliwości niektórych obrazoburcza — w ogrodach Tuileries zapalili Riner oraz Marie-Jose Perec. Zniknął strach i zapłonął entuzjazm, a do tradycyjnej olimpijskiej triady: „szybciej, wyżej, mocniej” dołączyło „Allez les Bleus”.

Impreza miała bohaterów z wielkimi, ale także mniejszymi nazwiskami, zwłaszcza gdy igrzyska jako platformę walki o swoją sprawę wykorzystywały afgańskie kobiety, Palestyńczycy oraz Ukraińcy

Paryż 2024. Igrzyska jako platforma ważnej sprawy

Ten zaśpiew niósł francuskich sportowców, a ich sukcesy go potęgowały, dzięki czemu gospodarze - po 28 latach - wrócili do czołowej „piątki” klasyfikacji medalowej.

Ceremonia otwarcia, podczas której dostawaliśmy gęsiej skórki na widok Zinedine’a Zidane’a, Rafaela Nadala i Celine Dion śpiewającej z wieży Eiffela „L'Hymne à l'amour”, była uwerturą wydarzeń sportowych, kiedy na emocjach grali już Leon Marchand, Novak Djoković, Simona Biles czy Armand Duplantis, a więc sportowe gwiazdy rocka. Ceremonia zamknięcia przypominała zaś zwycięskie okrążenie po sukcesie, jakim były tegoroczne igrzyska.

Impreza miała bohaterów z wielkimi, ale także mniejszymi nazwiskami, zwłaszcza gdy igrzyska jako platformę walki o swoją sprawę wykorzystywały afgańskie kobiety, Palestyńczycy oraz Ukraińcy.

Czytaj więcej

Kołsut: Niepoprawna, czasami wulgarna. Dlaczego Polska kocha Ewę Swobodę?

Rosjan oraz Białorusinów przyjechało niewielu. Byli przezroczyści: startowali bez flagi, hymnu oraz formalnej przynależności państwowej, odnosząc niewiele sukcesów. Cztery medale — złoty, dwa srebrne oraz brązowy — zdobyli Białorusini, a do Rosji ze srebrem wrócił tenisowy debel. Zagrały w nim Mirra Andriejewa i Diana Shnaider, a więc zawodniczki, których teoretycznie w Paryżu nie powinno być, bo zdarzało się im „lubić” w mediach społecznościowych prokremlowskie wpisy.

Rosjanie próbowali o sobie przypomnieć za sprawą szefa Międzynarodowej Federacji Bokserskiej (IBA), protegowanego Władimira Putina i byłego członka gangu motocyklowego Umara Kremlowa. To on, podczas zorganizowanej w trybie pilnym konferencji prasowej, gdzie połączył się zdalnie i wystąpił na tle prawosławnych ikon, kwestionował kobiecość dwóch uczestniczek turnieju pięściarek. Dyskusja rozpaliła opinię publiczną w wielu krajach — także Polsce — ułatwiając jednocześnie rosyjskiej propagandzie kolportowanie narracji o nieistotności igrzysk, gdzie szanse nie są równe, oraz zgniliźnie organizującego je Zachodu, który rosyjskich sportowców dyskryminuje.

Paryż 2024. Wynik Polaków na miarę oczekiwań

218-osobowa reprezentacja Polski zdobyła dziesięć medali i to wynik, który nie jest zaskoczeniem. Niewiele było rozczarowań, dominowały raczej wyniki zgodne z oczekiwaniami.

Czytaj więcej

Jak wysoko poleci Armand Duplantis? "Jest jak groszek wystrzelony łyżką"

Wysłaliśmy do Paryża kadrę szeroką, ale przeciętną. Lekkoatleci wywalczyli mniej miejsc w finałach (osiem) niż trzy lata temu w Tokio medali (dziewięć), ale tamten wynik był efektem splotu okoliczności i wykorzystanych szans. Więcej oczekiwaliśmy od kajakarek Tomasza Kryka, które od 15 lat zdobywają medale wielkich imprez, a teraz tylko jedna osada z jego grupy awansowała do finału. Iga Świątek - jako czterokrotna mistrzyni Roland Garros - zmagała się nie tylko z rywalkami, ale także zewnętrznymi oczekiwaniami, co skończyło się brązem zamiast wymarzonego złota.

Klasyfikacja medalowa igrzysk olimpijskich w Paryżu

Klasyfikacja medalowa igrzysk olimpijskich w Paryżu

PAP

To ona była naszą jedyną globalnie rozpoznawalną gwiazdą. Natalia Kaczmarek czy Ewa Swoboda do tego aspirują, podobnie jak prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl) Radosław Piesiewicz.

Wiele dyscyplin, które pojawiają się w świadomości kibica co cztery lata, nie wykorzystało szansy. Widzieliśmy łzy radości i rozczarowania oraz — to także rytuał - narzekania zawodników na działaczy oraz działaczy na zawodników. Jedyne złoto zdobyła Aleksandra Mirosław we wspinaczce a więc dyscyplinie młodej i niszowej, która stała się naszą specjalnością. Upadło polskie imperium młota, bo nasze gwiazdy dogania smuga cienia, a następców nie widać.

Polskie medale na igrzyskach olimpijskich

Polskie medale na igrzyskach olimpijskich

PAP

Większość sportowców chwaliło warunki przygotowań i słyszeliśmy, że nie mają na co narzekać, a srebro zdobyła akurat ta, której zadłużony związek nie zapewnił nic, czyli kolarka Daria Pikulik.

Świat zmienia się szybciej niż ruch olimpijski, więc jego władze szukają nowych gwiazd oraz kontentu premium, flirtując z młodzieżą i wplatając do programu nowe dyscypliny

Bywali w naszej kadrze olimpijczycy, którzy po niezadowalającym występie opowiadali o braku szczęścia lub powtarzali konsekwentnie „nie wiem”, „nie mam zielonego pojęcia” i „przepraszam”. Zwycięzcą tej ostatniej konkurencji został mistrz olimpijski z Tokio w rzucie młotem Wojciech Nowicki, który — policzyliśmy skrupulatnie — tak rozsmakował się w niezasłużonym samobiczowaniu, że wspomniane wyznania pokory powtórzył przez osiem minut aż 25 razy.

Polski dorobek olimpijski jest najuboższy od 68 lat, choć niemal wszystkie związki sportowe znalazły sponsorów wśród spółek skarbu państwa, a olimpijczycy rywalizowali o rekordowe nagrody.

Igrzyska w Paryżu potwierdziły, że stan polskiego sportu w ostatnich latach się nie zmienił (zdobyliśmy tylko jeden medal mniej niż w Pekinie, Londynie czy Rio de Janeiro) i wciąż jest odbiciem smutnego stanu sportu powszechnego, czyli nieistniejącej w wielu miejscach infrastruktury, zamkniętych na kłódkę boisk, zwolnień z zajęć wychowania fizycznego oraz weekendów spędzanych z piwem w ręce zamiast piłki w ręce bądź chociaż przy nodze.

Paryż 2024. Jakie igrzyska olimpijskie zorganizuje Hollywood

Same igrzyska jak zawsze się obroniły, bo choć nie mogą istnieć w oderwaniu od rzeczywistości, a czołówka klasyfikacji medalowej jest koncertem mocarstw, to pozostają narzędziem eskapizmu.

Czytaj więcej

Paryż 2024. Trwa złoty sen! Polscy siatkarze wstali z kolan i wygrali z Amerykanami

Doświadczając radości tej ucieczki trudno odmówić racji szefowi Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) Thomasowi Bachowi — jego kadencja wiosną wygaśnie i koniec paryskiej imprezy zbiegł się z otwarciem giełdy nazwisk, na której pierwsze miejsce zajmuje szef World Athletics Sebastian Coe — który ludziom sceptycznym wobec igrzysk serwuje okrągłe zdania o tym, że „to nie on jest tym, który powinien ich przekonać, tylko olimpijski płomień rozświetlający znicz”.

Ten faktycznie jest żywy, choć nie wiadomo, jak długo będzie nas oślepiać tak, że na dwa tygodnie będziemy w stanie wciskać „pauzę” od rzeczywistości.

Świat zmienia się szybciej niż ruch olimpijski, więc jego władze desperacko szukają nowych gwiazd oraz kontentu premium mieszczącego się w filmiku na TikToku, flirtując z młodzieżą i włączając do programu igrzysk nowe dyscypliny. Największa sportowa impreza czterolecia, choć w swoim bezwstydnym gigantyzmie staje się pewnym anachronizmem, znów okazała się fabryką momentów, którymi żył świat i możemy mieć nadzieję, że podobnie będzie za cztery lata, gdy igrzyska ugości Los Angeles.

Jeśli tegoroczna edycja igrzysk była listem miłosnym do sportu, to może kolejna okaże się opartym na sporcie hollywoodzkim blockbusterem

- Nie mamy może wieży Eiffela, ale jesteśmy światową stolicą rozrywki - mówi czterokrotny mistrz olimpijski Michael Johnson, jakby zapomniał dodać: - I mamy Toma Cruise'a.

62-letni aktor pojawił się na Stade de France spuszczony z jego dachu na linie i chwycił olimpijską flagę, jakby właśnie zdobył Bastylię. Igrzyska potrzebowały Paryża, żeby pokazać światu swoje najpiękniejsze oblicze w miejscu, które oddycha historią, ale może jeszcze bardziej potrzebują rozkwitnąć w epicentrum światowej popkultury. Jeśli ich tegoroczna edycja była listem miłosnym do sportu, to może kolejna okaże opartym na sporcie hollywoodzkim blockbusterem.

Korespondencja z Paryża
Dostaliśmy imprezę pasji i pełnych trybun, zupełnie inną od tych organizowanych wedle surowego reżimu sanitarnego w Tokio (2021) oraz Pekinie (2022). Płynęliśmy przez dwa tygodnie na fali entuzjazmu, która unosiła wszystkie łódki, a doświadczenie każdej kolejnej areny zmagań - zarówno goszczącej dyscypliny popularne, jak i te bardziej niszowe, zwane olimpijskimi - potwierdzały, że Francuzi sport rozumieją oraz kochają.

Nieprzypadkowo szef komitetu organizacyjnego, Tony Estanguet, już podczas ceremonii otwarcia mówił, że zaprasza nas do miasta miłości.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Paryż 2024
Paryż 2024: Polka ze srebrem w tenisie stołowym na igrzyskach paralimpijskich
Paryż 2024
Paryż 2024: Polacy ze złotem w tenisie stołowym na igrzyskach paralimpijskich
Paryż 2024
Paryż 2024: Jest decyzja ws. dyskwalifikacji Róży Kozakowskiej
Paryż 2024
Igrzyska Paralimpijskie: Jest pierwszy złoty medal dla Polski
Paryż 2024
Rozliczenia po igrzyskach w Paryżu. Sławomir Nitras chce kontroli NIK, pyta o zarobki Piesiewicza
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.