Paryż 2024. Iga Świątek włącza tryb mistrzowski. TGV wjechał do Paryża

Iga Świątek wygrała z Diane Parry 6:1, 6:1 i awansowała do trzeciej rundy turnieju olimpijskiego. TGV w biało-czerwonej sukience wjechał do Paryża, więc rywalce pozostała radość z małych rzeczy.

Publikacja: 29.07.2024 13:25

Iga Świątek

Iga Świątek

Foto: REUTERS/Kai Pfaffenbach

Korespondencja z Paryża

Trzy lata temu w Tokio po meczu drugiej rundy prawdopodobnie zobaczyliśmy w Świątek człowieka bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Polka przegrała z Hiszpanką Paulą Badosą i długo nie mogła wstać z ławki. Schowała twarz w ręczniku i zatrzęsła się od płaczu, który zagłuszały jedynie głośne jak elektrownia cykady. Wstała dopiero, gdy kilka zdań wyszeptała jej do ucha Daria Abramowicz.

Trener Piotr Sierzputowski mówił nam, że wynik z igrzysk nie wpłynie znacząco na karierę Świątek, ale miał na myśli przede wszystkim aspekty sportowe. Życie tenisistki toczy się przecież zgodnie z kalendarzem zawodowego touru, gdzie droga do wielkości wiedzie przez turnieje Wielkiego Szlema. Rywalizacja olimpijska to dla wielu jedynie didaskalia, choć akurat w przypadku zawodniczki, wychowanej w kulcie igrzysk przez ojca, nabierają one szczególnego znaczenia.

Czytaj więcej

Klaudia Zwolińska i jej Disneyland. Płynęła po srebro, a tata biegł slalomem

Paryż 2024. Jak igrzyska wykuły charakter Igi Świątek

Igrzyska w Tokio, gdzie Świątek jechała  jako zawodniczka rozstawiona jedynie z „szóstką”, co dziś wydaje się wręcz prehistorią, faktycznie nie wpłynęły na pozycję Świątek w tenisie. Tamte przeżycia mogły mieć jednak charakter formacyjny. Trwał przecież okres, kiedy zawodniczka z Raszyna wciąż dojrzewała do wielkości i tak, jak dziś bywa, że jej głos drży ze szczęścia, tak wtedy widywaliśmy na jej twarzy łzy bezsilności.

Dziś jest niekwestionowaną liderką światowego tenisa. Siedmiokrotny mistrz turniejów Wielkiego Szlema Mats Wilander uważa wręcz, że wprowadziła go na nowy poziom, jak kiedyś Martina Navratilova. Przy okazji turnieju olimpijskiego na kortach Roland Garros, które Świątek może traktować niemal jak dom, pytamy więc raczej nie o to, kto może ją pokonać, lecz czy sama — w obliczu potężnej presji — nie okaże się swoim największym wrogiem.

Czytaj więcej

Paryż 2024. Czy można uwieść świat tańcem w deszczu?

Paryż 2024. Iga Świątek biega szybciej i widzi więcej

Świątek po pierwszym meczu z Iriną-Camelią Begu (6:2, 7:5) sama mówiła, że daje swojej grze kredyt zaufania. To był jej pierwszy występ na „mączce” od finału Roland Garros, rozgrywany w dodatku pod zamkniętym dachem i przy dużej wilgotności powietrza. To sprawiło, że piłki były ciężkie, więc odbijały się zupełnie inaczej niż podczas treningów w pełnym słońcu.

Teraz czynniki zewnętrzne nie były przeszkodą, a po drugiej stronie siatki stanęła 21-letni Francuzka Diane Parry, która wielkiego grania dopiero się uczy, a podczas Roland Garros nigdy nie wychyliła nosa dalej niż za trzecią rundę. Spodziewaliśmy się więc raczej meczu bliższego paryskim popisom Świątek przeciwko Anastazji Potapowej czy Markecie Vondrousovej, które trwały poniżej godziny, niż wymagającej wytrwałości przeprawy. Te czekają Polkę raczej w kolejnych rundach.

Tym razem, gdy Philippe-Chatrier znalazł się w czułych objęciach słońca, Świątek zaczęła przypominać TGV. Znów obserwowaliśmy tenisistkę, która porusza się po rudej mączce jak po szynach oraz widzi więcej, bo ma zupełnie inne pojmowanie przestrzeni kortu, niż rywalka. Dla Parry i kibicujących jej Francuzów to był mecz momentów oraz radości z małych rzeczy, których kilka przeżyli.

Wystarczyła błyskotliwa akcja ze skrótem i minięciem, aby kibice wybuchli entuzjazmem, a gdy ich zawodniczka zdobyła gema, trybuny ogarnęła euforia. Parry olimpijską przygodę wydłużała, jak mogła i grała tym lepiej, im wynik był dla niej bardziej niekorzystny. Świątek pozostała jednak bezwzględna, a kibicom z Polski więcej emocji mogła tego dnia dostarczyć raczej Magda Linette, która w tym samym czasie na korcie Susanne-Lenglen poszła na wymianę ciosów z Jasmine Paolini.

Czytaj więcej

Paryż 2024. Chwiały się trybuny, ale nie Polacy. Zwycięstwo siatkarzy na początek igrzysk

Paryż 2024. Kiedy i z kim zagra Iga Świątek?

Świątek będzie w Paryżu faworytką każdego kolejnego meczu. Skala wyzwania powinna tylko rosnąć, choć z drabinki ubywają kolejne nazwiska, skoro poza turniejem są już Linda Noskova oraz Jelena Ostapienko, które mogły stanąć na drodze Polki odpowiednio w trzeciej i czwartej rundzie. Teraz, już we wtorek, nasza tenisistka zmierzy się ze zwyciężczynią spotkania Xiyu Wang — Diana Shnaier.

Sektor prasowy przed jej poniedziałkowym meczem wypełnił się szybciej niż trybuny, bo okoliczności były tego dnia naprawdę niezwykłe. Obserwowaliśmy w akcji tenisistkę, która na paryskich kortach jest monarchinią, ale dreszcze wywoływała jednak perspektywa tego, co na korcie miało nastąpić za chwilę, skoro po Polce i Francuzce do pojedynku drugiej rundy mieli stanąć Novak Djoković oraz Rafael Nadal. Wiedzieliśmy, że wtedy trybuny będą już płonąć niczym olimpijski ogień.

Korespondencja z Paryża

Trzy lata temu w Tokio po meczu drugiej rundy prawdopodobnie zobaczyliśmy w Świątek człowieka bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Polka przegrała z Hiszpanką Paulą Badosą i długo nie mogła wstać z ławki. Schowała twarz w ręczniku i zatrzęsła się od płaczu, który zagłuszały jedynie głośne jak elektrownia cykady. Wstała dopiero, gdy kilka zdań wyszeptała jej do ucha Daria Abramowicz.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Paryż 2024
Klaudia Zwolińska i jej Disneyland. Płynęła po srebro, a tata biegł slalomem
Paryż 2024
Paryż 2024. Chwiały się trybuny, ale nie Polacy. Zwycięstwo siatkarzy na początek igrzysk
Paryż 2024
Paryż 2024. Czy można uwieść świat tańcem w deszczu?
Paryż 2024
Paryż 2024: Polka ze srebrem w tenisie stołowym na igrzyskach paralimpijskich
Paryż 2024
Paryż 2024: Polacy ze złotem w tenisie stołowym na igrzyskach paralimpijskich