Mecz rozpoczął się od ataków Korei Południowej, która w pierwszych 20 minutach biła rzut rożny za rzutem rożnym, ale oprócz kolejnych wrzutek w pole karne niewiele z tego wynikało. Ataki Korei Południowej nie kończyła się strzałami - dość powiedzieć, że pierwsze groźne uderzenie (niecelne) na bramkę Ghany ekipa z Azji oddała w doliczonym czasie gry w I połowie.
Korea Południowa atakowała, ale gola strzeliła Ghana. W 24 minucie ekipa z Afryki wykonywała rzut wolny z lewej strony, z ok. 25 metrów. Dobrze wrzucona piłka spadła w polu karnym pod nogi Mohammeda Salisu, a ten z bliska wepchnął ją do bramki. Piłkarze Ghany musieli wprawdzie poczekać z radością z powodu gola, ponieważ sędzia korzystał z VAR, ale ostatecznie uznał, że zagranie Andre Ayewa ręką przed golem było przypadkowe.
Czytaj więcej
Grad bramek w starciu Kamerunu z Serbią. Skończyło się na remisie. Przed meczem „Nieposkromione Lwy” osłabiły się same.
Gol odmienił obraz spotkania, bo teraz atakować zaczęła Ghana. W 34 minucie przyniosło jej to drugą bramkę - Jordan Ayew zagrał piłkę w pole karne, a tam głową trącił ją jeszcze Mohammed Kudus powiększając przewagę Ghany.
W 37 minucie przed polem karnym dryblingu próbował Son Heung-min, ale gwiazdor Korei Południowej nie był dziś w najwyższej formie - szukał gry, ale jego strzały były blokowane.