Jeden dzień nieobecności piłkarza w klubie wyceniono na ok. 10 tys. dolarów, a naliczanie kwoty rozpocznie się już od momentu wyjazdu zawodnika na zgrupowanie kadry.
W tym roku przygotowania do turnieju będą wyjątkowo krótkie. Większość lig w Europie, w tym polska Ekstraklasa, zawiesi rozgrywki dopiero tydzień przed startem mundialu, czyli 13 listopada. Finał mistrzostw odbędzie się 18 grudnia. Najlepsi będą więc poza klubem przez ponad miesiąc. Nietrudno obliczyć, że rekompensata za piłkarza, którego drużyna dotrze do finału wyniesie ponad 300 tys.
Do Kataru poleci aż 832 piłkarzy, bo FIFA zezwoliła każdej z 32 uczestniczących reprezentacji na rozszerzenie kadr z 23 do 26 graczy. Podobną decyzję podjęła przed ubiegłorocznym Euro federacja europejska (UEFA), tłumacząc poluzowanie przepisów pandemią Covid-19. Wówczas wypłacono klubom 194 mln dolarów. Najwięcej – 5 mln – otrzymała Chelsea.
Anglia rządzi
Program „Club Benefits” powstał w 2008 roku – zaraz po utworzeniu Europejskiego Stowarzyszenia Klubów (ECA) powołanego do życia, by chronić interesy pracodawców piłkarzy. Kwoty rekompensat od tego czasu wystrzeliły w górę. Po mundialu w RPA (2010) wypłacono 40 mln dolarów, cztery lata później po turnieju w Brazylii było to już 70 mln, a po ostatnich mistrzostwach w Rosji (2018) ponad 416 klubów z 63 krajów dostało do podziału 209 mln.
W tym roku zagwarantowano identyczną kwotę, ale za cztery lata można się spodziewać kolejnego skoku, bo w mundialu organizowanym przez USA, Kanadę i Meksyk weźmie udział już 48 zespołów. Wzrosną przychody FIFA ze sponsoringu i sprzedaży biletów, wzrosnąć będzie musiała również suma rekompensat.