– Nasz samochód był za lekki o cztery kilogramy, a minimalna dopuszczalna masa wynosi zgodnie z regulaminem 1850 kg. Niższa masa spowodowana była całkowitym zużyciem opon i utratą bieżnika, który w tych warunkach miał wpływ na masę minimalną. To dla nas bardzo przykra informacja, tym bardziej, że zajęliśmy w rajdzie trzecie miejsce, co oznaczałoby bardzo udany start sezonu – mówi Przygoński.
Zespół X-Raid, którego barwy reprezentuje Polak, złożył odwołanie od decyzji FIA.
Zwycięzcą rajdu po raz szósty został Nasser Al-Attiyah (Toyota Hilux). Katarczyk prowadził od pierwszego etapu i w kolejnych dniach pewnie zmierzał po wygraną. Przygoński, jadący Mini z nowym pilotem Timo Gottschalkiem, do końca walczył o drugą pozycję w klasyfikacji generalnej.
– Ten rajd jest najtrudniejszy pod kątem nawigacyjnym w całym cyklu. Cieszy mnie, że współpraca z Timo układała się bardzo dobrze, zwłaszcza, że był to dla nas pierwszy wspólny start. Timo dobrze mnie prowadził i sam przyznał, że miał dużą frajdę z jazdy – o to właśnie chodzi. Jesteśmy zadowoleni z całego rajdu, mimo dwóch przygód z dużą liczbą przebitych opon. Musimy trochę popracować nad ustawieniami zawieszenia, żeby dało się jeszcze szybciej jechać. Za dwa tygodnie wracamy w ten region na zawody Dubai Baja – opowiadał Przygoński jeszcze przed ogłoszeniem decyzji o dyskwalifikacji. – Nasz samochód był za lekki o cztery kilogramy, a minimalna dopuszczalna masa wynosi zgodnie z regulaminem 1850 kg. Niższa masa spowodowana była całkowitym zużyciem opon i utratą bieżnika, który w tych warunkach miał wpływ na masę minimalną. To dla nas bardzo przykra informacja, tym bardziej, że zajęliśmy w rajdzie trzecie miejsce, co oznaczałoby bardzo udany start sezonu – mówi Przygoński.
Zespół X-Raid, którego barwy reprezentuje Polak, złożył odwołanie od decyzji FIA.