Reklama

Sonik coraz bliżej triumfu

Polak do ostatniego etapu Silk Way Rally przystąpi z prawie dwugodzinną przewagą nad Rosjaninem Aleksandrem Maksimowem. Arkadiusz Lindner miał wypadek i z trasy zabrał go śmigłowiec.

Aktualizacja: 15.07.2019 16:31 Publikacja: 15.07.2019 16:28

Sonik coraz bliżej triumfu

Foto: materiały prasowe

Ściganie na azjatyckich bezdrożach z każdym dniem staje się bardziej wymagające. W poniedziałek wytrzymałość uczestników została wystawiona na poważną próbę. W pierwszej części oesu musieli pokonać piaszczysty teren, pełen niewielkich, ściętych wydm, poprzerastanych krzewami i wysokimi trawami.

– Ten odcinek kosztował nas mnóstwo energii i sił. Teren był równie paskudny, jak wczoraj, nawigacja wymagała skupienia, a z nieba lał się żar. Niewykluczone, że właśnie potworne zmęczenie miało związek z wypadkiem Arka – mówił na mecie Rafał Sonik.

Lider Silk Way Rally jechał około 200 m za swoim kolegą. W pewnym momencie Lindner zniknął mu za wzniesieniem, a gdy sam je pokonał, zobaczył stojący quad i leżącego obok zawodnika.

– Natychmiast się zatrzymałem. Arek był nieprzytomny, więc zacząłem go cucić. Nacisnąłem czerwony przycisk na jego quadzie, sygnalizujący wypadek z obrażeniami ciała, i wezwałem śmigłowiec ratunkowy. Skropiłem twarz i szyję wodą, osłoniłem od słońca i po chwili zaczął odzyskiwać przytomność. Niewiele pamiętał, więc nie wiem, jak doszło do wypadku. Narzekał na ból nogi, ramienia i miednicy. Zostałem z nim do przybycia śmigłowca – opowiadał zwycięzca Dakaru 2015.

W szpitalu okazało się, że Lindner doznał złamania kości miednicy, co oznacza dla niego koniec dobrze zapowiadającego się sezonu Pucharu Świata. Sonik ruszył w dalszą drogę, ale do mety jechał już bardzo ostrożnie.

Reklama
Reklama

– W takich sytuacjach nie da się utrzymać tempa. Człowiek ma większą skłonność, żeby odjąć gaz, dwa razy przemyśleć każdą decyzję i jechać asekuracyjnie. Zwłaszcza, że znów wyprzedziły mnie samochody oraz ciężarówki. Druga, kamienista część etapu była więc zniszczona i pełna pułapek w postaci luźnych kamieni, odłamków skalnych, dziur i wyrw, w których łatwo o błąd – relacjonował siedmiokrotny triumfator Pucharu Świata.

W poniedziałek wygrał Aleksander Maksimow, ale Sonika wyprzedził o zaledwie cztery minuty i przed ostatnim etapem, liczącym w sumie 556 km, Polak zachował nad Rosjaninem niemal dwugodzinną przewagę (1:47.51). We wtorek, na ostatniej „prostej” do Dunhuang, organizator zapowiedział zdecydowanie więcej jazdy po wielkich, pięknych wydmach. Odcinek specjalny będzie liczyć 255 km.

żużel
Stanisław Chomski nowym trenerem żużlowej reprezentacji Polski
żużel
Grand Prix już bez wielkich piłkarskich stadionów. Będzie polski debiut
żużel
Znany polski żużlowiec usłyszał zarzuty. Chodzi o wyłudzenia VAT
Moto
Kontrowersje wokół „dzikich kart” w Grand Prix 2026. Wraca Tai Woffinden
żużel
PRES Grupa Deweloperska Toruń żużlowym mistrzem Polski
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama