Rzeczospolita: Jak wygląda życie żużlowca w czasach koronawirusa?
Podobnie jak większości ludzi w kraju. Zostałem w domu i zająłem się głównie rzeczami, na które o tej porze roku nie było czasu. Wymieniłem zepsute żarówki, zamontowałem wreszcie numer na domu, z tatą zrobiliśmy jakiś czas temu stolik do ogrodu, więc teraz mogłem go pomalować. Kilka kroków od domu mam warsztat, więc jak wpadnę na jakiś pomysł, idę i sprawdzam, czy ma to sens. Na pewno nie jest lekko, bo o tej porze już śmigaliśmy po torze, już zaczynała się liga. Brakuje tego, ale skupiam się na pozytywach. Jesteśmy zdrowi, mamy z narzeczoną więcej czasu, by porozmawiać, oglądamy wspólnie powtórki meczów.
W mediach społecznościowych promuje pan grę w państwa-miasta. To ciekawe, bo wśród sportowców bardziej modna jest konsola...
Mam konsolę, ale mnie do niej nie ciągnie. Natomiast gra państwa-miasta miała na celu włączenie do zabawy fanów. Co tydzień rozpoczynamy coś nowego, aby zająć czas wszystkim, którzy siedzą w domach. Mam nadzieję, że kibicom się to podoba.
Jak trenuje pan w domu?