– Nie mogłem jechać swoim zwyczajnym, mocnym tempem, ale noga pracowała dobrze, i co najważniejsze, po całym dniu jazdy nie jest w gorszym stanie niż o poranku – cieszył się Rafał Sonik na mecie. – Ten start będzie lekcją cierpliwości. Z jednej strony muszę oszczędzać nogę, a z drugiej walczyć o punkty do klasyfikacji generalnej.
Po niedzielnym prologu sędziowie anulowali czasy, ale pozostawili kolejność i na starcie pierwszego etapu ustawili quadowców po kolei, zaczynając od Keesa Koolena, który rozgrzewkę ukończył z ostatnim czasem. Taka decyzja sprawiła, że polski kierowca znalazł się w trudnej sytuacji, mając za plecami wszystkich swoich największych rywali.