- Kluczem do dzisiejszego wyniku była ostrożność. Jechałem trochę jak saper, zwalniając przed każdym przejazdem przez wodę i wybierając najlepszą drogę. Dzięki temu bez większych przygód dojechałem do mety, ale muszę przyznać, że raz wjechałem do tak głębokiego bajora, że musiałem długo się ślizgać, by wydostać się na suchy grunt – opowiadał Sonik.
Arkadiusz Lindner, który otwierał trasę, uszkodził felgę i przebił oponę. Stracił wiele cennych minut na naprawę usterek, zdołał jednak utrzymać kilkuminutową przewagę nad Aleksandrem Maksimowem w klasyfikacji generalnej. Rosjanin wypadł z trasy na początkowych kilometrach odcinka specjalnego.