Jeśli badania potwierdzą skalę urazu, zawodniczkę czeka długa rehabilitacja i w tym sezonie może już nie wystartować w mityngach.
"Nie ukrywam, że jestem podłamana wynikami badań, które zrobiłam w Warszawie. Jest podejrzenie zerwania więzadła i wgniecenie chrząstki stawowej. To gorszy uraz aniżeli się wydawało. W Berlinie USG nie wykazało pęknięcia torebki stawowej ani uszkodzenia więzadeł, dlatego byłam nastawiona optymistycznie do końcówki sezonu. Na razie jestem w trakcie dalszych badań i konsultacji medycznych" - dodała
Dr Robert Śmigielski, u którego leczy się Włodarczyk, po zapoznaniu się z wynikami tomografii komputerowej, powiedział, że uraz jest poważny. W lewym stawie skokowym nastąpiło zerwanie więzadła strzałkowo-skokowego przedniego, uszkodzenie więzadła trójgraniastego i wgniecenie wewnętrzne przyśrodkowej części chrząstki stawowej.
Pytany, jak długo może potrwać leczenie, ocenił, że około dwóch tygodni. Gdyby to się udało, Włodarczyk mogłaby wystartować w światowym finale IAAF w Salonikach 12-13 września.
Do kontuzji doszło podczas finałowego konkursu rzutu młotem. W drugiej próbie Włodarczyk ustanowiła wynikiem 77,96 rekord świata. Z radości podbiegła do trybun, na których siedzieli Polacy. Po drodze potknęła się, doznając urazu, który uniemożliwił jej kontynuację rywalizacji.