Tylko dla dorosłych

Znów dojrzałość nagrodzona – Grzegorz Sudoł doszedł do srebrnego medalu na 50 km

Aktualizacja: 31.07.2010 09:43 Publikacja: 30.07.2010 18:36

Tomasz Sudoł

Tomasz Sudoł

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[i] Korespondencja z Barcelony [/i]

Był czwarty w mistrzostwach świata w Berlinie, dziewiąty na igrzyskach w Pekinie. Wcześniej los i sędziowie chodu go nie rozpieszczali, zresztą starty w latach długiej dominacji Roberta Korzeniowskiego od każdego chodziarza wymagały hartu ducha i wiary w lepszą przyszłość. Otrzymał swoją pierwszą wielką nagrodę dopiero w Barcelonie, na tym samym stadionie, na którym podczas igrzysk w 1992 roku Korzeniowski szedł po medal i został zdyskwalifikowany w bramie. Grzegorz Sudoł wywalczył srebro wedle najlepszych zasad sztuki chodziarskiej: prawidłowo ocenił siłę obrońcy tytułu Francuza Yohanna Diniza i doskonale wyważył własne tempo.

Chodziarze zaczęli pracę wczesnym rankiem, bo nawet chmurne dni w Barcelonie wydają się gorące. Po mokrym asfalcie pierwszy gnał od początku Diniz. Po kilometrze miał pół minuty przewagi, pozostawało czekać co wyniknie z tego tempa – złoto, czy efektowna porażka. Za Francuzem dość szybko uformowała się grupa z Sudołem, dwoma Rosjanami: młodym Siergiejem Bakulinem i mistrzem świata Siergiejem Kirdiapkinem, mistrzem olimpijskim Aleksem Schwazerem z Włoch oraz jego rodakiem Marco De Luką.

Emocje rosły stopniowo, z grupy powoli odpadali mniej wytrwali, Polak szedł pewnie między drugim i piątym miejscem, spokojnie kontrolując sytuację. Pierwszym z wielkich, który miał kłopoty był Schwazer, wicemistrz na 20 km. Po krótkiej wizycie w toalecie ambitnie wrócił do grupy. Po nim niespodziewanie zdrowie stracił Kirdriapkin i zakończył chód w rękach lekarzy.

Kilkanaście kilometrów przed metą Schwazera dopadły skurcze, zaczął kuleć, masować łydki, rywale nie poczekali, wręcz przeciwnie. Diniz osiągnąwszy dwie minuty przewagi zaczął oszczędzać siły, okładać głowę lodem i sprawdzać tętno. Widać było, że Korzeniowski nauczył przed laty jego i innych dbałości o szczegóły, także o czapkę z pojemnikiem na lód. Lider pozycję miał komfortową, na krótkiej pętli widział prawie wszystko, raz jednak nie zauważył wystającego krawężnika i padł na jezdnię. Strach Francuzów był krótki, ich mistrz szybko się podniósł i ruszył dalej. Za sobą miał już tylko dwóch groźnych rywali: Sudoła i Bakulina. Rosjanin przegrał walkę o srebro, gdyż za bardzo uwierzył w siebie, szarpnął, oderwał się od Polaka i zaczął gonić Diniza. Kara przyszła szybko, po paru kilometrach oglądał plecy Grzegorza Sudoła, który swoim równym, dobrze wymierzonym tempem sunął po pierwszy medal wielkich zawodów w karierze. Na mecie Rosjanin był minutę za polskim wicemistrzem, uratował brąz, bo rywale nie mieli sił na przyspieszenie.

Diniz długo całował asfalt, Sudoł długo ściskał Diniza, a potem jeszcze dłużej dzielił się swoją radością z innymi. Chód na 50 km pozostaje domeną mężczyzn dojrzałych, mistrz ma 32 lata, tyle samo wicemistrz, oraz czwarty na mecie Irlandczyk Robert Heffernan. Piąty był 41-letni Hiszpan Jesus Angel Garcia, tylko Bakulin to młodzik – 24 lata, jeszcze za wcześnie, by wygrywał w sporcie dla naprawdę dorosłych mężczyzn.

Wydarzenia poranka zaczęły dzień, który miał przynieść następne polskie medale. Trudno było nie wierzyć w Anitę Włodarczyk w rzucie młotem, ale wieczorem startowały także polskie ambitne biegaczki na 3000 m z przeszkodami Wioletta Frankiewicz i Katarzyna Kowalska, walczył z rywalami Artur Noga. Zanim doszło do tych i innych finałów zobaczyliśmy swobodę, z jaką Tomasz Majewski wywalczył awans do finału pchnięcia kulą. Jedna próba, 20,36 i po robocie. Po raz pierwszy od dawna mistrz olimpijski będzie miał obok siebie drugiego Polaka – Jakuba Giżę, który uzyskał 19,69. Żeby nie było za pięknie – główni rywale Majewskiego, Andriej Michniewicz i Ralf Bartels też awansowali po jednym pchnięciu.

Finał kulomiotów zaplanowano na sobotę. Weekend to wielka kulminacja mistrzostw, co konkurencja, to Polka lub Polak, nie wspominając o sztafetach. Barcelona czeka na swych mistrzów, i tylko na razie wzdycha, że żaden z nich nie jest Katalończykiem, lub choćby Hiszpanem.

[ramka] [srodtytul]OPINIA[/srodtytul]

[b] Tomasz Majewski po eliminacjach pchnięcia kulą [/b]

Dobrze, że poszło mi w miarę prosto. W eliminacjach nie myśli się o dalekim i pięknym pchaniu, myśli się tylko o pchnięciu za tę linię. Ja i najgroźniejsi rywale zrobiliśmy to szybko. Piotrek Małachowski przywiózł ze sobą deszczową pogodę z Warszawy. Wolałbym by w sobotę wieczorem w czasie konkursu było trochę cieplej i bardziej słonecznie. Przede mną jeszcze jeden lub dwa treningi, potem popatrzę sobie na startujących kolegów, ale w telewizorze, nie na stadionie.

[i] —notował k. r. [/i][/ramka]

[srodtytul] Podium i okolice [/srodtytul]

Chód, 50 km mężczyzn: 1. Y. Diniz (Francja) 3:40,37; 2. G. Sudoł (Polska) 3:42.24 (rek. życiowy); 3. S. Bakulin (Rosja) 3:43.26;... 8. Ł. Nowak 3:51.31; A. Brzozowski (obaj Polska) nie ukończył.

[ramka] [srodtytul] Startowali Polacy [/srodtytul]

100 m ppł. – el.: J. Kocielnik 13,25 (półfinał)

7-bój: K. Tymińska 100 m ppł. 13,54 (rek. życiowy, 1044 pkt.); wzwyż 1,74 (903), po 2 konk. 10. – 1947 pkt.

Pchnięcie kulą M – el.: T. Majewski 20,36; J. Giża 19,69 (obaj finał) 3000 m z prz. M – el.: T. Szymkowiak 8.30,02 (finał); H. Prokop 8.32,77 (odpadł)

200 m K – el.: M. Jeschke 23,60; W. Wedler 23,62; E. Ptak 23,66 (wszystkie półfinał)

[srodtytul] Weekend w Barcelonie [/srodtytul]

[b] Sobota [/b]

10.05 Maraton K – finał (K. Jarzyńska)

10.10 Rzut dyskiem M – el. (P. Czajkowski, P. Małachowski)

10.15 4x100 m M – el. (Polska)

10.45 4x100 m K – el. (Polska)

11.20 4x400 m M – el. (Polska)

11.50 4x400 m K – el. (Polska)

18.00 Skok o tyczce M – finał (Ł. Michalski, P. Czerwiński, M. Didenkow)

18.30 Pchnięcie kulą M – finał (T. Majewski, J. Giża)

19.10 Trójskok K – finał (M. Trybańska)

19.35 800 m M – finał (M. Lewandowski, A. Kszczot)

19.50 200 m K – finał

20.05 Rzut oszczepem M – finał

20.10 400 m ppł. M – finał 20.25 100 m ppł. – finał

20.45 7-bój, 800 m – finał (K. Tymińska)

21.20 5000 m M – finał

[b]Niedziela [/b]

10.05 Maraton M – finał (A. Draczyński, M. Giżyński, H. Szost)

19.30 Skok wzwyż K – finał

19.35 4x100 m M – finał

19.45 Rzut dyskiem M – finał

19.50 4x100 m K– finał

20.10 Skok w dal M – finał

20.15 3000 m z prz. M – finał (T. Szymkowiak)

20.40 5000 m K – finał

21.40 4x400 m K – finał

21:55 4x400 m M – finał [/ramka]

[i] Korespondencja z Barcelony [/i]

Był czwarty w mistrzostwach świata w Berlinie, dziewiąty na igrzyskach w Pekinie. Wcześniej los i sędziowie chodu go nie rozpieszczali, zresztą starty w latach długiej dominacji Roberta Korzeniowskiego od każdego chodziarza wymagały hartu ducha i wiary w lepszą przyszłość. Otrzymał swoją pierwszą wielką nagrodę dopiero w Barcelonie, na tym samym stadionie, na którym podczas igrzysk w 1992 roku Korzeniowski szedł po medal i został zdyskwalifikowany w bramie. Grzegorz Sudoł wywalczył srebro wedle najlepszych zasad sztuki chodziarskiej: prawidłowo ocenił siłę obrońcy tytułu Francuza Yohanna Diniza i doskonale wyważył własne tempo.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Patronat "Rzeczpospolitej"
To idzie młodość! Promocja aktywności fizycznej podczas Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Patornat "Rzeczpospolitej"
Zbliża się 26. Bieg po Nowe Życie
Patronat "Rzeczpospolitej"
Pomagaj, biegając! Znamy datę startu zapisów do Poland Business Run 2025
Lekkoatletyka
Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup na nowej trasie