Memoriał przeniósł się z Warszawy do Szczecina i czuło się, że tam jest bardziej chciany. Widzowie dopisali i mieli co oglądać. Ledwo po rzucie Piotra Małachowskiego na 68,49 wylądował dysk, a do biegu zerwał się rzucający. Ruszył wyściskać Tomasza Majewskiego, jedną z niewielu osób na stadionie, która była w stanie utrzymać się na nogach po ataku radości kaprala dyskobola.
Majewski też wygrał, ale nie był zadowolony. Znów wymknął mu się rekord mityngu w pchnięciu kulą, tym razem o centymetr. 21,25 Helmuta Kriegera przetrwało już ćwierć wieku. Mistrz olimpijski i wicemistrz świata narzekał przede wszystkim na błędy techniczne.
Na dwa miesiące przed mistrzostwami świata w Daegu (27 sierpnia – 4 września) wróciła do startów Anita Włodarczyk. Za nią dziewięć miesięcy, podczas których leczyła kontuzje, a Niemka Betty Heidler zabrała jej rekord świata w rzucie młotem. W Szczecinie mistrzyni świata startowała w spódniczce, zapowiadając, że taka będzie teraz moda w kole. Zajęła drugie miejsce, nie udało się jej przekroczyć 70 metrów (69,62), ale nie narzekała. Trenuje mocno dopiero od niespełna miesiąca. Wygrała Tatiana Łysenko (Rosja).
Minimum na MŚ zdobyli w sobotę Monika Pyrek i Łukasz Michalski w tyczce oraz męska sztafeta 4x100 m (38,84). Pyrek, mieszkająca i trenująca w Szczecinie, męczyła się z wysokością 4,50, wydawało się, że zwątpienie weźmie górę. Ale poradziła sobie i dostała owacje jak nikt inny tego wieczoru. 4,50 wystarczyło do trzeciego miejsca. Wyżej skoczyła Anna Rogowska, a wygrała Rosjanka Swietłana Fieofanowa.
Ciekawsze wyniki