Rodzi się nowe pokolenie zdolnych polskich tyczkarzy

Starszy szeregowy Paweł Wojciechowski skoczył o tyczce 5,91, bijąc rekord Polski. Plany na przyszłość: 6 m i nie hamować marzeń

Publikacja: 17.08.2011 01:10

Paweł Wojciechowski

Paweł Wojciechowski

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Na półtora tygodnia przed mistrzostwami świata w Daegu pojawił się w polskiej ekipie niespodziewany kandydat do wysokich miejsc. Nikt w tym sezonie nie skoczył wyżej od niego. Ma 22 lata, służy w Zawiszy, jest ze szkoły bydgoskiej prowadzonej od lat przez Romana Dakiniewicza i Włodzimierza Michalskiego (ojca Łukasza, też reprezentanta Polski). Można powiedzieć, że rekord został w domu. W Zawiszy wyrastał także rekordzista sprzed 23 lat (5,90) Mirosław Chmara.

– Nie widziałem nagrania poprzedniego rekordu. Oglądałem wielokrotnie skoki Siergieja Bubki, wciąż robią niesamowite wrażenie – mówi „Rz" Paweł Wojciechowski.

Do lekkiej atletyki zachęcił go wujek Dariusz, też tyczkarz. Kariera Pawła to zwalniała, to przyspieszała dużymi skokami. Do czerwca 2008 r.,  z rekordem życiowym 5,10, jeszcze nie mógł budzić zainteresowania. Wtedy na mityngu w Żarach skoczył 5,51.

Kolejne przyspieszenie oglądamy od kilku miesięcy – najpierw w lutym 5,86 w hali w Gandawie, a w poniedziałek 5,91 w Szczecinie. Przewyższenie od początku roku: 31 cm. – Mój rozwój zakłócały czasem kontuzje, to jedyny powód zacięć kariery. Raz rozbiłem się na skuterze i odnowiłem uraz, ale miłośnikiem motorów nie byłem i już nie będę – wyjaśnia tyczkarz. Może jeszcze za wcześnie, by mówić, że po latach czekania na nowego Władysława Kozakiewicza lub Tadeusza Ślusarskiego mamy kandydata na mistrza, ale Wojciechowski nie boi się wyzwań.

– Tak, wydaje mi się, że 6 m jest osiągalne. Najbardziej liczy się regularność na wysokim poziomie, czyli gdzieś koło 5,90. Z takiego poziomu można atakować wielkie wyniki – potwierdza nowy rekordzista Polski.

Trener Edward Szymczak, jeden z głównych twórców sukcesów polskiej tyczki, najpierw męskiej, potem kobiecej, też ceni Wojciechowskiego. – Musiał dojrzeć do takich skoków. Niewątpliwie ma talent. Sądzę, że sięgnie 6 metrów, a stąd do 6,13 i rekordów Bubki nie jest już tak daleko. To realne marzenia, a przynajmniej bardziej prawdopodobne niż złoto polskich piłkarzy w mundialu. Myślę, że już w Daegu któryś z naszych tyczkarzy może wyciąć niezły numer, Wojciechowski wydaje się najbliżej sprawienia niespodzianki, ale wszyscy są potencjalnymi medalistami: młodzi, szybcy, wysocy – mówi trener.

Paweł Wojciechowski startuje dziś w Międzyzdrojach w mityngu Władysława Komara i Tadeusza Ślusarskiego. Do Korei odlatuje w piątek.

Lekkoatletyka
Bogaty rok lekkoatletów. PZLA ratyfikował 88 rekordów Polski
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Lekkoatletyka
Diamentowa Liga. Armand Duplantis i Jakob Ingebrigtsen wrócą do Polski po pierścień
Lekkoatletyka
Sebastian Chmara prezesem PZLA. Nie miał konkurencji
Lekkoatletyka
Medal po latach. Polacy trzecią drużyną Europy w Gateshead
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay