Krótka historia sztafety z ogniem olimpijskim

Dziś nikt nie wyobraża sobie igrzysk bez sztafety z ogniem, ale początki tej tradycji mają niewiele wspólnego z ideałami olimpijskimi

Publikacja: 24.03.2012 00:01

Krótka historia sztafety z ogniem olimpijskim

Foto: AFP

Jest końcówka marca 1945 roku, Armia Czerwona stoi na przedpolach Berlina. Wehrmacht przygotowuje się do obrony, ale brakuje żołnierzy, żeby obsadzić wszystkie umocnienia. Do walki idą też chłopcy z Hitlerjugend. Znany jest film, na którym przegrany Adolf Hitler dekoruje Krzyżami Żelaznymi 12-letnich żołnierzy.

Oprócz bunkra wodza Trzeciej Rzeszy chłopcy mają też bronić Stadionu Olimpijskiego. Przemawia do nich Carl Diem, przed wojną jeden z najważniejszych ludzi w niemieckim sporcie. Mówi: – Bądźcie jak Spartanie, którzy umierali za ojczyznę. Bądźcie bohaterami. Miesiąc później wielu z chłopców, którzy go słuchali, już nie żyło, a płytę stadionu rozjeżdżały radzieckie czołgi.

Dziewięć lat wcześniej Diem stał na trybunie honorowej tego samego stadionu i patrzył, jak jego córeczka Gudrun wręcza Hitlerowi kwiaty na rozpoczęcie igrzysk. Chwilę później z zapaloną pochodnią wbiegł Siegfried Eifrig, przekazał ją Fritzowi Schilgenowi, a ten zapalił znicz po raz pierwszy w historii igrzysk. Ostatnie chwile tej sztafety obserwowało podobno 300 tysięcy ludzi. Te liczby mogą być prawdziwe. Na zdjęciach z ceremonii widać równe, potężne czworoboki, a ze ścian zwisają wielkie flagi Trzeciej Rzeszy.

Obu scen, tej z 1945 i tej z 1936 roku, mogłoby nie być, bo berlińskie igrzyska po dojściu Hitlera do władzy wisiały na włosku. Fuhrer był przeciwny idei olimpijskiej, którą uważał za wymysł Żydów i masonów i najchętniej zrzekłby się tego zaszczytu. Do zmiany nastawienia przekonał go Joseph Goebbels, który twierdził, że igrzyska mogą się stać okazją do zaprezentowania światu siły Niemiec.

W marcu 1933 roku Hitler ostatecznie potwierdził, że igrzyska się odbędą, a Diem, który został mianowany szefem komitetu organizacyjnego, mógł odetchnąć z ulgą i szukać symbolu, który połączyłby starożytne zawody z igrzyskami w Berlinie.

Rok później, podczas wizyty w Grecji, wpadł na odpowiedni pomysł i tak powstała sztafeta olimpijska. Na trasie liczącej 3422 kilometry stanęli biegacze, wszyscy o aryjskim wyglądzie. Każdy miał do przebiegnięcia kilometr. Zostali poddani ostrej selekcji, a ostatniego – Schilgena – wskazała specjalna komisja, bo najładniej biegał. Jego wybór doradzała podobno reżyserka Leni Riefenstahl.

Mimo dość haniebnego początku (samą pochodnię wykonano w zakładach Kruppa, które później produkowały amunicję dla Wehrmachtu) idea sztafety z ogniem olimpijskim się przyjęła. Przejęli ją organizatorzy pierwszych powojennych igrzysk w Londynie, w 1948 roku, a przez następne kilkadziesiąt lat sztafeta urosła do rangi wydarzenia niemal tak ważnego jak same zawody.

Trasa prowadzona jest zawsze tak, by zadowolić mieszkańców kraju gospodarza. Na powitanie przychodzą wiwatujące tłumy, a nazwisko osoby, która zapali znicz olimpijski na stadionie, jest najbardziej strzeżoną tajemnicą igrzysk.

Najczęściej wybór pada na sportowca, ale nie zawsze. W 2010 roku w Vancouver znicz zapalał słynny hokeista Wayne Gretzky, cztery lata wcześniej w Turynie biegaczka narciarska Stefania Belmondo, w 2000 roku w Sydney lekkoatletka Cathy Freeman, a w 1996 roku schorowany Muhammad Ali (w tamtej sztafecie na stulecie nowożytnych igrzysk wziął udział mający 90 lat Schilgen). W 1964 roku igrzyska w Tokio otwierał Yoshikori Sakai, który urodził się w Hiroszimie 6 sierpnia 1945 roku – dokładnie w dniu, w którym na to miasto spadła bomba atomowa.

Teraz tajemnicy zapalenia ognia strzegą organizatorzy igrzysk w Londynie, którzy właśnie ogłosili, że trasę z Olimpii pokona osiem tysięcy biegaczy. Będą wśród nich celebryci i zwyczajni ludzie. Ogień poniesie m.in. weteran wojny w Afganistanie, który stracił tam trzy kończyny. Najstarszą osobą, która będzie trzymać w ręku pochodnię, jest Dinah Gould – ma 100 lat i jest dużo starsza niż sama idea olimpijskiego ognia. – Dopóki mogę spacerować po mieszkaniu, to mogę także wziąć udział w sztafecie – mówi staruszka.

Dla niej pewnie dobrą wiadomością jest, że średnio na jednego członka sztafety przypada zaledwie 275 m trasy. Niektórzy chcą się wyróżnić i swoją część trasy pokonają na rolkach, lub płynąc Tamizą. Ma być święto i dobra zabawa.

Ale czasami po drodze zdarzają się incydenty. Cztery lata temu sztafetę biegnącą do Pekinu próbowali zatrzymać obrońcy praw człowieka. Argumentowali przy tym, że igrzyska nie powinny się odbywać w kraju, w którym są więźniowie polityczni i obozy pracy.

Ostatecznie sztafeta dobiegła, ogień zapłonął, a igrzyska się odbyły, pokazując światu, że rodzi się nowe, doskonale zorganizowane i pewne swoich celów mocarstwo. Według samych organizatorów to miały być igrzyska nowoczesnych technologii i ekologii.

A ideały olimpijskie i prawa człowieka? Międzynarodowy Komitet Olimpijski już dawno uznał, że igrzysk nie można mieszać z bieżącą polityką.

Jest końcówka marca 1945 roku, Armia Czerwona stoi na przedpolach Berlina. Wehrmacht przygotowuje się do obrony, ale brakuje żołnierzy, żeby obsadzić wszystkie umocnienia. Do walki idą też chłopcy z Hitlerjugend. Znany jest film, na którym przegrany Adolf Hitler dekoruje Krzyżami Żelaznymi 12-letnich żołnierzy.

Oprócz bunkra wodza Trzeciej Rzeszy chłopcy mają też bronić Stadionu Olimpijskiego. Przemawia do nich Carl Diem, przed wojną jeden z najważniejszych ludzi w niemieckim sporcie. Mówi: – Bądźcie jak Spartanie, którzy umierali za ojczyznę. Bądźcie bohaterami. Miesiąc później wielu z chłopców, którzy go słuchali, już nie żyło, a płytę stadionu rozjeżdżały radzieckie czołgi.

Pozostało 85% artykułu
Lekkoatletyka
Medal po latach. Polacy trzecią drużyną Europy w Gateshead
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Lekkoatletyka
Rebecca Cheptegei nie żyje. Olimpijka została podpalona żywcem
Lekkoatletyka
Armand Duplantis kontra Karsten Warholm. Pojedynek, jakiego nie było
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Lekkoatletyka
„Biegowe 360 stopni” znów w Zakopanem. „Największa dawka wiedzy dla ludzi kochających bieganie”
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje