W sukcesach i sensacjach można było tego dnia przebierać. Brytyjczycy zdobyli w sobotę aż sześć złotych medali. Był niesamowity finał kobiecego sprintu, w którym Jamajka Shelly-Ann Fraser-Pryce obroniła złoto z Pekinu przed atakami Carmelity Jeter z USA i aż sześć finalistek miało czas poniżej 11 sekund. Było mistrzostwo w skoku w dal Grega Rutherforda i zwycięstwo na 10 000 m Mo Faraha, Somalijczyka który uciekł z ojczyzny przed wojną domową i w Wielkiej Brytanii wylądował jako ośmiolatek nie znający słowa po angielsku.
Pierwszy raz wyszli na bieżnię zakapturzony (było zimno) Usain Bolt, który przebrnął przez eliminacje truchtem i Oscar Pistorius, który mało się nie rozpłakał w blokach startowych w olimpijskim debiucie. Już w eliminacjach odpadł mistrz olimpijski na 400 m LaShawn Merritt. Była porażka piłkarskiej reprezentacji gospodarzy, jak zwykle w ćwierćfinale, po karnych, a żeby bardziej bolało, to z Koreą Południową. Ale to wszystko nie było takie ważne, bo wygrała ona.
Jessica Ennis, 26-latka z Sheffield, córka Jamajczyka i Angielki. Wolą ludu ogłoszona twarzą tych igrzysk. Oko cyklonu, który się od kilku dni przetacza przez ekrany telewizorów i gazet, wyrzucając najbardziej szalone porównania. Ennis nasze Jeruzalem, Ennis nasz Guliwer w krainie wielkoludów, nasza Mona Liza, nasza miłość. Jess od rana do wieczora. Jak mieć takie mięśnie brzucha jak Jess, jak odżywiać się jak Jess, pozostać skromnym jak Jess.
Poważni komentatorzy rozklejają się na łamach, pytając, czy miłość narodu może kogoś ponieść do zwycięstwa. I pytają: A co ty zrobiłeś, żeby Jess wygrała? Wychodziła na stadion do siedmiu konkurencji, w piątek i sobotę, rano i wieczorem, i za każdym razem trybuny były pełne. Cztery lata temu taki sam ciężar włożono na ramiona płotkarzowi Liu Xiangowi, i Liu się pod nim ugiął. Nie dobiegł do finału w Pekinie, wycofał się - jedni mówią że z powodu kontuzji, inni że w ataku paniki. Ennis wytrzymała to wszystko, tak jak w Sydney Cathy Freeman a w Atlancie Michael Johnson.
Ale im mimo wszystko było łatwiej, dominowali wyraźnie w swoich konkurencjach. A Ennis, choć niedawno pobiła w siedmioboju rekord świata, to na ostatnich mistrzostwach świata na stadionie i w hali została bez złota. A w igrzyskach już przed finałem, biegiem na 800 m, była pewna zwycięstwa. Startowała jak w transie, nawet w rzucie oszczepem, konkurencji która jej już zabrała niejedno złoto, loteryjnej, a na stadionie jak na złość wiało i padało. Sam lord Sebastian Coe, organizator igrzysk, wręczył medalistkom kwiaty, a kibice czekając na dekorację śpiewali „All You Need is Love" Beatlesów. Czyli jednak coś ta miłość może zdziałać.