Popołudnie silnych ludzi

W memoriale Kamili Skolimowskiej były i polskie zwycięstwa, i pełne trybuny. Znów przebiegł Oscar Pistorius, pora na Usaina Bolta?

Publikacja: 20.08.2012 02:27

Anita Włodarczyk wygrała w Warszawie wynikiem 76,70 m. Druga była mistrzyni olimpijska z Londynu Tat

Anita Włodarczyk wygrała w Warszawie wynikiem 76,70 m. Druga była mistrzyni olimpijska z Londynu Tatiana Łysenko

Foto: PAP

Anita Włodarczyk tym razem wzięła nie tylko buty i rękawicę Kamili Skolimowskiej, ale też jej młot. Zapowiedziała, że się Tatianie Łysenko zrewanżuje za olimpijski konkurs w Londynie i słowa dotrzymała. Ale wiadomo, że w tych zawodach wyniki najważniejsze nie są, zwłaszcza dla Włodarczyk, którą rodzina zmarłej trzy lata temu Kamili traktuje jak córkę.

– Gdy wróciłam z Londynu, prosto z lotniska pojechaliśmy z tatą Kamili na jej grób, a potem do państwa Skolimowskich na schabowe. Na trzy dni schabowych – opowiadała Włodarczyk po konkursie. Wygrała rzutem na 76,70 m, wyprzedzając Łysenko o ponad 2,5 metra. Wspominała w przeddzień zawodów, że czuje się bardzo mocna, wie, że w Londynie stać ją było na złoto i chce jeszcze w tym sezonie zamachnąć się na rekord świata. – Ale nie na tym stadionie, nie przesadzajmy. Dzisiejszy wynik i tak jest znakomity jak na warunki. Zostały mi jeszcze cztery starty w sezonie, kończę 13 września w Dausze. Coś się u mnie zmieniło, bo zawsze najlepsze miałam trzy pierwsze rzuty, a i w Londynie, i tutaj poprawiałam się do końca. Niech tak zostanie – mówiła wicemistrzyni olimpijska.

Wygrali też swoje konkursy Szymon Ziółkowski (76,52) – znów pokonał młodego Pawła Fajdka, co sobie stawia za punkt honoru – i Piotr Małachowski (65,53). Tomasz Majewski przegrał w pchnięciu kulą z Reese'em Hoffą.

Wynik Amerykanina (21,72) jest w dziesiątce najlepszych w tym sezonie. Majewski rzucił  20,84. – Niesamowite, że w tym roku tylko dwa razy wygrałem z Reese'em, i akurat wypadło na igrzyska i halowe mistrzostwa świata. Powietrze ze mnie uszło po Londynie, jeszcze mi się chce, ale już nie tak bardzo. Zostało mi sześć albo siedem startów, muszę wszystko poukładać w głowie i się zmobilizować – mówił Majewski.

On, Włodarczyk, Małachowski są nie tylko gwiazdami memoriału, ale też właściwie jego współorganizatorami. Startują w nim bez honorariów, pomagają w promocji. Wczoraj podczas prezentacji na ciężarówce z platformą jechała cała grupa silnych ludzi, z Łysenką, Hoffą i Ziółkowskim na czele, za nimi w pick-upie Majewski, Małachowski i Włodarczyk, i na końcu w oliwkowej limuzynie sam Oscar Pistorius. A przyglądał się temu człowiek z krótkofalówką, czyli Alfons Juck: niewysoki, śniady Słowak, jeden z bardziej znanych menedżerów lekkoatletycznych. Kiedyś menedżer Kamili Skolimowskiej, ale przede wszystkim organizator mityngów w Ostrawie, na które co roku przyjeżdża Usain Bolt.

To Juck pilnuje obsady warszawskiego memoriału, dzięki niemu biega na stadionie Orła Pistorius i oprócz silnych ludzi przyjeżdżają też do Warszawy coraz szybsi. Bieg na 100 m pań wygrała Amerykanka Jeneba Tarmoh (11,30), złota medalistka z Londynu w sztafecie (choć w finale nie biegła), a setkę mężczyzn Jamajczyk Kemar Bailey-Cole (10,24), też mistrz w sztafecie, do tego rekordzista świata, podczas igrzysk znany przede wszystkim jako samozwańczy rzecznik Usaina Bolta podczas jego spacerów po wiosce olimpijskiej.

Pistorius był piąty w biegu B, słabiej obsadzonym, i prosto ze stadionu pojechał na lotnisko. A bieg na 200 m wygrał kolejny przyboczny Bolta, jego kolega z Racers Club i brązowy medalista z Londynu Warren Weir (20,49).

– Nie ma co ukrywać, Bolt jest marzeniem. A trybuny były pełne, więc jest dla kogo marzyć – mówi organizator mityngu Marcin Rosengarten. Memoriał jest niskobudżetowy, w tym roku pula urosła do pół miliona złotych, a samemu Boltowi trzeba za start płacić więcej, nieoficjalnie mówi się o 200 tysiącach dolarów.

– Żeby to się udało, musielibyśmy przesunąć termin na maj, bliżej mityngu w Ostrawie, tak by Usain od razu po nim przyjechał do nas – mówi Rosengarten. I deklaruje, że jeśli znajdzie się sponsor, który wyłoży 100 tysięcy dolarów na Bolta, to on drugie 100 tysięcy zobowiązuje się zebrać. Reszta w rękach Alfonsa Jucka.

Lekkoatletyka
Robert Korzeniowski zaprasza. Święto chodu w centrum Warszawy
Lekkoatletyka
Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup po raz czwarty
Lekkoatletyka
Upadek domu Ingebrigtsenów. Czy ojciec jednego z najlepszych biegaczy świata krzywdził dzieci?
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna znów pobił rekord świata. Czy zrobił to uczciwie?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego. Najstarszy polski mityng wraca na Stadion Śląski