Isinbajewa jest bohaterką Rosji. Jej zasługi dla ojczyzny i sportu zostały docenione przez dwóch prezydentów. W 2003 Władimir Putin przyznał jej Order Honoru. Sześć lat później Dmitrij Miedwiediew odznaczył ją Orderem Zasługi dla Ojczyzny IV klasy. Ale występami zawodniczki emocjonowali się nie tylko Rosjanie. Jej pojedynki z Moniką Pyrek i Anną Rogowską gromadziły przed telewizorami miliony kibiców w Polsce.

Jednak niewiele brakowało, a świat nie poznałby carycy tyczki. Na początku  sportowej kariery trenowała gimnastykę artystyczną. - Ostatnio rozmawiałam o tym z mamą. Zapytałam: „Co wam przyszło do głowy z tą gimnastyką!? Przecież zawsze miałam bardzo długie nogi i byłam wysoka." A mama odpowiedziała: „Córciu, jak moglibyśmy rozdzielić was z siostrą? Nie było czasu, żeby wozić was na różna zajęcia" – wspomina Isinbajewa. Okazało się, że gimnastyka artystyczna nie jest przeznaczeniem młodej Jeleny. W wieku 15 lat miała już 170 cm wzrostu, przez co była za wysoka, by uprawiać tę dyscyplinę sportu. Ale ówczesny trener nie pozostawił jej samej sobie. Zwrócił się do swojego kolegi, Jewgienija Trofimowa, który prowadził zajęcia z lekkoatletyki w Wołgogradzie, rodzinnym mieście zawodniczki. „Jewgienij powiedział «Dobra, mogę ją obejrzeć». I obejrzał tak, że wkrótce zmieniłam klub. To nie była moja decyzja, ale dziś jej nie żałuję – opowiadała była mistrzyni świata.

Żałować nie ma czego. Już początek lekkoatletycznej kariery zapowiadał przyszłe sukcesy. W 1998, pół roku po rozpoczęciu treningów na tartanie, zajęła pierwsze miejsce na światowych igrzyskach młodzieży. Potem triumfowała w mistrzostwach świata juniorów młodszych (1999) oraz mistrzostwach świata juniorów (2000). Pierwszy medal w poważnych zawodach zdobyła dwa lata później. Srebro mistrzostw Europy w Monachium było początkiem wielkiej kariery.

Wkrótce zaczęła się zwycięska seria i to nie byle gdzie, bo na igrzyskach olimpijskich w Atenach (cztery lata później obroniła tytuł w Pekinie). Od 2004 do 2008 co roku zdobywała złoty medal na prestiżowej imprezie. Igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata, mistrzostwa Europy – w żadnej z tych imprez Rosjanka nie miała sobie równych. Ale wszystko ma swój koniec. I tak w 2009, podczas mistrzostw świata w Berlinie, w serii finałowej Isinbajewa nie pokonała wysokości 4,75 m, strącając poprzeczką przy każdej próbie. Jej rozgoryczenie nie trwało długo, bo 11 dni później na mityngu Złotej Ligi w Zurychu o 1 cm poprawiła własny rekord świata (5,06 m). Ale nieudane zawody halowe w Dausze na początku 2010 sprawiły, że na rok rozstała się ze sportem. Ponownie zaczęła startować w lutym 2011, ale jej forma była daleka od optymalnej. Na mistrzostwach świata w Daegu była szósta, a na igrzyskach w Londynie trzecia.

Teraz przygotowuje się do kolejnych mistrzostw świata, które w sierpniu odbędą się w Moskwie. Właśnie zakończyła starty na mistrzostwach Rosji. Po finale na Łużnikach (który wygrała) poinformowała dziennikarzy, że moskiewskie zawody będą ostatnimi. „Dla mnie to bardzo smutny moment. Chciałabym godnie zakończyć karierę" mówi 31 letnia Isinbajewa.