Krew, pot i szczęście

Festiwal był rekordowy i jak zawsze kolorowy. Przyciągnął 8 tysięcy uczestników, w tym gwiazdy sportu.

Publikacja: 11.09.2013 01:02

Krew, pot i szczęście

Foto: ROL

Najbardziej popularnym biegiem Festiwalu pozostała Życiowa Dziesiątka Taurona z Krynicy do Muszyny. Magnesem był start Justyny Kowalczyk. Mistrzyni przybiegła dziewiąta wśród kobiet, 58. wśród wszystkich. Rywalizację na 10 km wygrał Artur Kozłowski z Sieradza (27.49) przed rywalami z Kenii.

Wieczorem Justyna Kowalczyk przyszła na deptak, usiadła za barierkami i biła brawo kończącym rywalizację ultramaratończykom. Jednemu z nich zawiesiła honorowy medal na szyi. Pan Jan Goleń (340. miejsce, 4.56 do limitu) biega i na bieganiu zarabia: sprzedaje sprzęt sportowy. Pamiętał, że mistrzyni kupiła u niego kiedyś buty biegowe.

Liczący sto kilometrów Bieg 7 Dolin to wyzwanie dla najbardziej odpornych na zmęczenie i ból. Start o 4.00 nad ranem, a potem 100 km morderczej walki z rywalami, a przede wszystkim z własnymi słabościami. Przez Jaworzynę i Halę Łabowską do Rytra, przez górę Radziejową do Piwnicznej-Zdrój. I z powrotem do Krynicy.

Limit czasowy wynosił 16 godzin, ale najszybszego zawodnika witano na rynku brawami jeszcze zanim zegar wybił godzinę 13. Węgier Csaba Nemeth w Krynicy biegać lubi, zwyciężył tu już rok temu. – Było ciężko, bo Polacy są bardzo mocni. Długo rywalizowaliśmy ramię w ramię, ale końcówka należała do mnie. Jestem zadowolony. Do zobaczenia za rok – powiedział Nemeth, rocznik 1968, startujący w biegach górskich od lat dwudziestu. Na bardzo zmęczonego nie wyglądał, choć pokonanie 100 km zajęło mu niecałe 9 godzin. Wynik 8:57.38 jest nieco słabszy niż ten sprzed roku – 8:51.10.

Oczekiwanie na pierwszego Polaka umilił jeszcze Litwin Gediminas Grinius, wolniejszy od Nemetha o pięć minut. Trzeci na mecie, 22-letni Józef Pawlica dobiegł prawie godzinę później (9:52.15). Bezrobotny spod Wadowic, mistrz Europy juniorów serii Ultra Skyrunning. – Dla biegów musiałem zrezygnować z wielu rzeczy, ale nie żałuję, bo się opłaciło. Gdy pracowałem, nie wystarczało już czasu i sił na trening, więc na zawodach o dobrych wynikach mogłem tylko pomarzyć. To, co dziś wygrałem (7,5 tys. zł  – przyp. red.), pójdzie na spłatę pożyczek. Cieszę się, że stanąłem na podium, bo będę mógł w końcu oddać pieniądze znajomym, dzięki którym mogłem startować przez ostatni rok – opowiadał „Rz" Pawlica.

Medal zadedykował chorej cioci. Tak dobrego wyniku się nie spodziewał. Przyjechał do Krynicy z kontuzją, kilka dni nie trenował, ale mimo bólu i lekkiego załamania szedł jedynie przez 3 kilometry, a na trasie zatrzymał się najdłużej na 30 sekund. Chciał być w czołowej piętnastce, bo rok temu musiał zejść w połowie trasy z powodu kontuzji. – Siedziało mi to teraz w głowie, dlatego nie wyznaczałem sobie żadnego limitu. Dopiero kiedy cztery kilometry przed metą zobaczyłem swój czas, postanowiłem złamać barierę 10 godzin. Czy wystartuję za rok? Nie wiem. Chciałbym się ścigać z najlepszymi, np. we Włoszech, tam jest inny poziom, całkiem inny świat.

Polki w ultramaratonie zajęły całe podium. Ewę Majer, która rok temu wygrała, choć pomyliła trasę, wyprzedziła o 22 minuty Magdalena Łączak (10:07.33) z Mielca. Obolała, ale szczęśliwa właścicielka małej firmy usługowej nie ukrywa, że najtrudniejsze są ostatnie kilometry. – Człowiek patrzy i mówi: Matko Boska, kiedy to się wreszcie skończy. Ale mimo wszystko pobiegłam szybciej, niż oczekiwałam – przyznała. Czasu na podziwianie gór nie miała, ale dobrze wie, gdzie są ładne widoki. Ze dwa razy rzuciła okiem, jak wstawało słońce, ale dodaje, że była to tylko krótka refleksja.

W niedzielę królowali maratończycy i uczestnicy zawodów Iron Run. Dla nich ból nie istnieje, a zmęczenie nie ma znaczenia. Liczy się tylko  radość, którą czują po przekroczeniu linii mety. To ludzie z żelaza. Już początek Koral Maratonu pokazał, kto biegnie dla zabawy, a dla kogo liczy się miejsce na podium. Na czoło wysunęli się Wycliffe Biwot Kipkorir z Kenii oraz Taras Sało z Ukrainy, którzy biegli obok siebie. Kipkorir postanowił, że nie będzie dzielił się zwycięstwem i po 19 km przyspieszył. Objął prowadzenie, którego nie oddał do mety. Kenijczyk uzyskał czas 2:23.53 i ustanowił rekord trasy. Nie było po nim widać śladu zmęczenia – po biegu uśmiechnięty pozował do zdjęć i udzielał wywiadów. Niecałą minutę po nim Koral Maraton ukończył Sało.

Najlepszy z Polaków, Kamil Sieracki, był trzeci (2:34.44). Jego wynik to sukces, bo konkurencja była bardzo mocna. Brązowy medal kosztował go mnóstwo wysiłku. Po finiszu ciężko było mu utrzymać równowagę, kibice polewali go wodą, by nie zemdlał. Ale zmęczenie nie mogło zmącić radości. – To był mój drugi maraton. Debiutowałem w ubiegłym roku, także w Krynicy. Wtedy próbowałem dotrzymać kroku czołówce i zająłem dopiero 14. miejsce. Mocno pobiegłem pierwsze 10 km i pod koniec nie miałem już siły. Dziś zacząłem spokojnie, ale i tak dopadł mnie kryzys. Po 38 km myślałem, że będę szedł do mety. Lecz jakoś sobie poradziłem, a przewaga, którą wypracowałem, wystarczyła do utrzymania trzeciego miejsca – cieszył się Sieracki.

Wśród kobiet triumfowała Daniela Elena Cirlan. Rumunka stwierdziła, że warunki miała wymarzone, ponieważ uwielbia biegać w upale. Pokonała 42 km w 2:54.52 – Dla mnie każdy bieg jest ważny, ale ten był wyjątkowy, bo wygrałam. Zmieściłam się w czasie, który sobie wyznaczyłam – mówiła zwyciężczyni Koral Maratonu.

Ale do Krynicy przyjechali także ci, dla których maraton to za mało. Dla nich organizatorzy przygotowali nową formułę – Iron Run: pięć biegów męskich (Krynicka Mila, Bieg Nocny na 7 km, Życiowa Dziesiątka Taurona, Szybka Trójka oraz Koral Maraton, łącznie 66 km) i trzy kobiece (bez Szybkiej Trójki i Koral Maratonu, około 20 km). Zwyciężyli Kenijczyk Mark Munguti Makau i Ukrainka Walentina Kiliarska. Najlepszy z Polaków, Artur Kern, zajął czwartą pozycję. Najlepsza z Polek Joanna Wasilewska również była czwarta. To też sukces, bo rywalizację ukończyło tylko siedem kobiet.

W towarzyszących festiwalowi XXIX mistrzostwach świata w biegach górskich stylem anglosaskim (pod górę i w dół) najwięcej medali (6) zdobyli Włosi, ale rywalizację seniorów zdominowali zawodnicy z Ugandy, zajmując cztery pierwsze miejsca. Na Jaworzynie wygrał Philip Kiplimo. Wśród pań triumfowała Alice Gaggi z Włoch, która zdobywając złoto sprawiła sobie urodzinowy prezent. Polka Dominika Wiśniewska-Ulfik niespodziewanie zajęła 9. pozycję.

– Festiwal zaskakuje mnie z roku na rok. Właśnie o to chodziło: przyciągnąć tu ludzi, którzy pokochają bieganie i to będzie ich zdrowy sposób na życie – mówi Izabela Zatorska, prekursorka biegów górskich w Polsce, mistrzyni Europy i wicemistrzyni świata. – Zagranicą bieganie zawsze było modne. U nas było z tym ciężko. Musiałam biegać wieczorami, żeby ludzie się nie śmiali. Teraz nikogo nie dziwi, że pan z brzuszkiem czy starsza pani biega. A to, że media zaczęły się tym interesować, to bardzo pozytywne. W Krynicy każdy znajdzie coś dla siebie. To naprawdę dobre miasto na takie zawody.

Pomysłodawca Festiwalu Zygmunt Berdychowski i organizatorzy z Instytutu Studiów Wschodnich chcą, by za rok do Krynicy przyjechało 10 tysięcy uczestników. I wszystko wskazuje, że kolejna granica zostanie złamana.

Najbardziej popularnym biegiem Festiwalu pozostała Życiowa Dziesiątka Taurona z Krynicy do Muszyny. Magnesem był start Justyny Kowalczyk. Mistrzyni przybiegła dziewiąta wśród kobiet, 58. wśród wszystkich. Rywalizację na 10 km wygrał Artur Kozłowski z Sieradza (27.49) przed rywalami z Kenii.

Wieczorem Justyna Kowalczyk przyszła na deptak, usiadła za barierkami i biła brawo kończącym rywalizację ultramaratończykom. Jednemu z nich zawiesiła honorowy medal na szyi. Pan Jan Goleń (340. miejsce, 4.56 do limitu) biega i na bieganiu zarabia: sprzedaje sprzęt sportowy. Pamiętał, że mistrzyni kupiła u niego kiedyś buty biegowe.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Lekkoatletyka
Lekkoatletyczny gwiazdozbiór już w sobotę w Łodzi. Czas na ORLEN Cup 2025!
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Lekkoatletyka
Copernicus Cup. Gwiazdy wystąpią w Toruniu
Lekkoatletyka
Orlen Cup. Natalia Bukowiecka zmienia dystans, zmierzy się z Ewą Swobodą
Lekkoatletyka
„Gwiazdy kontra gwiazdy”. Mistrzowskie pojedynki na Orlen Cup 2025
Lekkoatletyka
Bogaty rok lekkoatletów. PZLA ratyfikował 88 rekordów Polski