To nie był mój dzień

Rozmowa z Marcinem Świercem, zwycięzcą Biegu 7 Dolin (100 km), ?o jego pierwszej wygranej w krynickim ultramaratonie, spotkaniach z jeleniem i sarenkami ?oraz przyszłości takich biegów w Polsce.

Publikacja: 07.09.2014 22:37

To nie był mój dzień

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Rz: Wygrał pan pierwszy raz i to z dużą przewagą nad rywalami. Nie udało się pobić rekordu trasy, ale przerwał pan dwuletnią dominację Węgra Csaby Nemetha.

Marcin Świerc

: Byłem dobrze przygotowany, ale to nie był mój dzień. Pogoda nie dopisała, było bardzo słonecznie, ciepło. Miałem problemy z żołądkiem, a w ultramaratonie trzeba mieć stalowy. Biegło mi się naprawdę ciężko. Cieszę się, że mimo tego kryzysu właściwie od początku prowadziłem i z sukcesem zakończyłem rywalizację.

Który moment był najtrudniejszy?

Ciężko powiedzieć. Przez całą drogę musiałem się motywować, ale na ostatnich dwóch odcinkach jeszcze powiększyłem przewagę o prawie ?15 minut. Udało się mimo małych kryzysów i przygód, takich jak spotkania z jeleniem czy kilkoma sarenkami. Choć jestem do tego przyzwyczajony. Mieszkam w Lisowicach pod Lublińcem, to płuca Śląska, podczas treningów spotykam zwierzynę.

Mam satysfakcję, że pokonałem Nemetha. Dwa lata temu, w swoim pierwszym starcie w Krynicy, przegrałem z nim o cztery minuty, bo się pogubiłem. Przez prawie godzinę biegliśmy w małej grupce, m.in. z Csabą i Bartoszem Gorczycą. Od 36. kilometra walczyłem już tylko z naturą.

Woli pan biec sam czy mieć w pobliżu rywala?

Przeciwnicy mobilizują do walki, tym razem nie udało im się dotrzymać mi kroku. Szkoda, bo pewnie wynik byłby lepszy. Ale bardzo się cieszę, bo to jest mój trzeci medal mistrzostw Polski w tym roku (skyrunning, długi dystans i ultramaraton). Przede mną jeszcze jeden bieg. Dostałem powołanie do teamu Europa. We Francji zmierzymy się z Amerykanami. To będzie pierwszy taki pojedynek. Jedziemy tam z Magdą Łączak, najlepszą zawodniczką krynickiego ultramaratonu. Cieszę się, że Polska została doceniona, bo nadal jesteśmy rynkiem rozwijającym się. W Krynicy dużo już zostało zrobione, ale trzeba się uczyć od najlepszych.

Z jakiego rodzaju biegania najłatwiej przejść do ultramaratonów?

Uważam, że to indywidualna sprawa. Startowałem kiedyś na bieżni, nie osiągałem rewelacyjnych wyników. Nigdy nie spróbowałem swoich możliwości w maratonie, od razu przeszedłem do biegów górskich. Jeśli ktoś tego skosztuje, z reguły przy tym zostaje.

Jak długo trwa kariera ultramaratończyka?

To też sprawa indywidualna. Znam wiele osób, które zaczęły za szybko i już pokończyły kariery. Gwiazd, które chciały zabłysnąć i od razu gasły albo w ogóle nie rozbłysły. Młodzi przeceniają swoje możliwości. Ważne są pokora, cierpliwość, dobrze przemyślana strategia startowo-treningowa i systematyczna praca. Moją karierą od początku nikt nie kierował, dopiero później pomógł mi trener kadry. Przerwaliśmy współpracę, bo poszedłem na studia, żeby się dokształcić. Jestem trenerem drugiej klasy, mam kilku zawodników, którzy również biegli w Krynicy. Niestety, biegi górskie to nie jest dyscyplina olimpijska, Polski Związek Lekkiej Atletyki się nami nie interesuje. Wyjazdy w większości trzeba opłacać samemu, a widać po rosnącej liczbie ludzi, że w to powinno się inwestować pieniądze.

Rz: Wygrał pan pierwszy raz i to z dużą przewagą nad rywalami. Nie udało się pobić rekordu trasy, ale przerwał pan dwuletnią dominację Węgra Csaby Nemetha.

Marcin Świerc

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Lekkoatletyka
Upadek domu Ingebrigtsenów. Czy ojciec jednego z najlepszych biegaczy świata krzywdził dzieci?
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna znów pobił rekord świata. Czy zrobił to uczciwie?
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego. Najstarszy polski mityng wraca na Stadion Śląski
Lekkoatletyka
Grand Slam Track. Michael Johnson szuka Świętego Graala
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Lekkoatletyka
Klaudia Siciarz kończy karierę. Niespełniona nadzieja polskich płotków