Jak na Amerykanina podczas igrzysk w Berlinie (1936) pobiegł słabo, na 5000 m zajął ósme miejsce, a przecież Ameryka pamięta tylko zwycięzców (Polak Józef Noji był w tym finale piąty). Zamperini nie nastawiał się jednak na triumf. Był młody, miał 19 lat. Do Berlina przyjechał zdobyć doświadczenie, a nie medal, jego celem były następne igrzyska – w Tokio. Nie specjalizował się w też w biegu na 5000 m, w tej konkurencji wystartował dopiero czwarty raz w karierze. W ojczyźnie błyszczał na dystansie jednej mili. Do tego tuż przed wyjazdem zaszalał w Nowym Jorku, jedząc gdzie popadnie. Przytył kilka kilogramów.
Na stadionie olimpijskim w Berlinie męczył się, ale tylko w pierwszej części dystansu. Potem biegł lekko jak sarenka. Mijał rywala za rywalem. Ostatnie okrążenie przebiegł w 56 sekund. Za metą gratulował mu złoty medalista Fin Gunnar Höckert. Tym występem porwał także publiczność. To on, a nie fińscy długodystansowcy, został bohaterem, także dla siedzącego na trybunie honorowej Adolfa Hitlera. Führer chciał się osobiście spotkać z Amerykaninem. „To ty jesteś tym młodym człowiekiem z szybkim finiszem!" – powiedział nazistowski dyktator do Zamperiniego. – To było wszystko, nie mogłem mu uściskać ręki, stał za wysoko. Podniosłem tylko rękę i dotknąłem go. To było raczej zabawne zdarzenie – wspominał po latach lekkoatleta.
Wśród rekinów i oprawców
Jego życie tak zabawne już nie było. – Aż trudno uwierzyć w to wszystko, co przeżył. Miałem wielką pracę do wykonania, oddać hołd człowiekowi, który oparł się przeciwnościom – mówi odtwórca głównej roli w filmie „Niezłomny" Jack O'Connell.
Brytyjski aktor na potrzeby filmu schudł 10 kg. To i tak mniej niż Zamperini i jego kolega Russell Allen Phillips po przymusowym, liczącym 2,5 tys. kilometrów, rejsie na tratwie przez Ocean Spokojny.
27 maja 1943 roku po zestrzeleniu przez Japończyków bombowca B-24 ocalała trójka żołnierzy. Dryfowali na tratwie. Opierali się rekinom i ostrzałowi z japońskich myśliwców, żywili się surowymi rybami i albatrosami. Francis McNamara, jeden z trójki, który przeżył katastrofę bombowca, zmarł po 33 dniach żeglugi. Zamperini i Russell ocaleli. Obaj ważyli po 35 kg – wspominał lekkoatleta w swojej książce „Devil at my Heels".