Kto przypuszczał, że Bolt już nie będzie biegał jak za dawnych lat, dostał w Londynie powód do zmiany opinii. Fakt, że sprinter z Jamajki dawno nie startował (dokładnie od 13 czerwca), że odwoływał sprinty w Paryżu i Lozannie. Niewielu też widziało, co i jak robi na treningach w Kingston.
Zgłosił się jednak dwa tygodnie temu na mityng w Londynie, przyleciał, opowiedział w czwartek, że ciężko trenował i pokaże, co z tego wynikło. Pokazał moc – 9,87 w eliminacjach, kiedy na bieżni jeszcze widać było ślady ulewnego deszczu, gdy brytyjskie lato pokazało cały swój wyspiarski urok – było chłodno i wiało sprinterom w twarz.