Korespondencja z Eugene
Nie był to oczywiście widok radosny. Semenya - obdarzona atletyczną sylwetką - przystąpiła do rywalizacji na 5000 metrów, czyli domenie biegaczek drobnych, które nie muszą przez kilkanaście minut dźwigać kilogramów spragnionych tlenu mięśni. One więc się rozpędzały, a ona na ich tle z każdym kilometrem jakby zwalniała; przypominała spóźniony pociąg towarowy.
To nie złośliwość, ale plastyczne oddanie sytuacji, bo los zmusił Semenyę do rywalizacji w konkurencji, do której predyspozycji nie ma. Już sama kwalifikacja do udziału w mistrzostwach świata, będąca efektem wycofania się kilku wyżej notowanych biegaczek, był sporą niespodzianką.
Czytaj więcej
Biegaczki z podwyższonym poziomem testosteronu to wciąż nierozwiązany, wielki problem z pogranicza nauki, prawa, moralności i sumienia.
Dwukrotna mistrzyni olimpijska w biegu na 800 metrów była w swojej serii piąta od końca, ale dwie rywalki nie dotarły do mety. Wybiegała dwudziesty ósmy czas eliminacji, nie miała szans awansować do finału. Przez strefę wywiadów przemknęła nawet szybciej niż pędziła po bieżni. Nie chciała rozmawiać, choć została przecież bohaterką powrotu, który powinna z dumą ogłosić światu.