Dwa życia Franki

Łączniczka z Neubrandenburga. Uwierała niemieckie sumienia, ale zapewniała sukcesy

Publikacja: 19.08.2009 23:08

Franka Dietzsch

Franka Dietzsch

Foto: AFP

Takie chwile przechodzą czasem niezauważone. W słoneczny ranek w Berlinie zakończyła karierę Franka Dietzsch, lat 41, trzykrotna mistrzyni świata. W kwalifikacjach była zdenerwowana, dwa rzuty popsuła, ostatni wystarczył na

23. miejsce. Wyprzedziły ją wszystkie Polki, choć o Żanecie Glanc, Joannie Wiśniewskiej i Wioletcie Potępie świat słyszał niewiele.

Rzut dyskiem od razu kojarzy się z niemiecką lekką atletyką, zwłaszcza z tą z czasów byłej NRD. Kto ma trochę więcej lat, ten wie, kim były Gabriele Reinisch, Ilke Wyludda, Diana Gansky-Sachse, Irina Meszynski, Gisela Beyer, Martina Hellmann-Opitz i parę innych dużych kobiet ze wschodnich Niemiec, które czasem rzucały dyskiem dalej niż mężczyźni.

Franka Dietzsch przyszła po nich. Nie rzucała najdalej, lecz dzięki sportowej długowieczności przebiła wszystkie. Sportowe życia miała dwa. Pierwsze, gdy zdobyła mistrzostwo Europy (1998) i świata (1999). Po przerwie, podczas której przegrywała wiele ważnych zawodów i ze sportowej depresji ratowała się nawet seansami hipnozy, wróciła jako najlepsza na świecie w Helsinkach (2005) i Osace (2007).

Wychował ją trener Dieter Kollark, ten sam, który doprowadził do sukcesów kulomiotkę Astrid Kumbernuss. Przed igrzyskami w Pekinie z archiwów Stasi wypłynęła informacja, że Kollark brał udział w nadzorowanym przez państwo dopingu sportowców NRD.

Dietzsch pozostała wierna Neubrandenburgowi (ma tam pracę w banku) i Kollarkowi. Z podejrzeniami o doping walczyła na swój sposób. Tłumaczyła, że bronią ją wyniki testów i fakt, że tyle lat ma zdrowie do sportu. Gdy trener dostał zakaz przyjazdu do Pekinu, powiedziała, że sama mu kupi bilet.

Niemiecka federacja lekkoatletyczna (DLV) miała z nią kłopot. Mur berliński upadł, a wraz z nim niemiecki sport. Z jednej strony był kryzys, z drugiej tylko podejrzani atleci ze wschodniej strony gwarantowali sukcesy. Medal Franki podczas MŚ w Helsinkach był pierwszym złotym dla Niemiec od 2001 roku. Rok wcześniej DLV przestał pomagać jej w jakikolwiek sposób, była „nierozwojowa“. Dwa lata później w Osace zdobyła trzecie złoto.

Na igrzyska do stolicy Chin w końcu nie pojechała, bo zaczęła mieć problemy z ciśnieniem krwi. Ostatnim sportowym celem miał być medal w Berlinie, na stadionie, który widział wiele niezwykłych lotów dysków wyrzucanych niemiecką ręką. Po ostatniej próbie powiedziała: – Poczułam jednocześnie ulgę i frustrację. Ulgę, bo to koniec wyrzeczeń. Frustrację, bo wynik nie oddaje moich możliwości.

Po łączniczce pokoleń i dwóch światów niemieckiego sportu pozostanie cytowane często przez dziennikarzy zdanie: – Kto walczy, może przegrać. Kto nie walczy, już przegrał.

[ramka][b]Sport z przymrużeniem oka i od kulis, zajrzyj do serwisu [link=http://www.rp.pl/temat/350599.html]Przewrotka[/link][/b][/ramka]

Lekkoatletyka
Bogaty rok lekkoatletów. PZLA ratyfikował 88 rekordów Polski
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Lekkoatletyka
Diamentowa Liga. Armand Duplantis i Jakob Ingebrigtsen wrócą do Polski po pierścień
Lekkoatletyka
Sebastian Chmara prezesem PZLA. Nie miał konkurencji
Lekkoatletyka
Medal po latach. Polacy trzecią drużyną Europy w Gateshead
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay