Nie przyjechałem przegrać

Poziom konkursu był wysoki, tylko nie spodziewałem się, że będę grał główną rolę - mówi Piotr Małachowski, wicemistrz świata w rzucie dyskiem

Aktualizacja: 20.08.2009 04:45 Publikacja: 20.08.2009 01:37

Piotr Małachowski

Piotr Małachowski

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

[b] Rz: Uwierzył pan w ten medal po pierwszym rzucie? [/b] Piotr Małachowski: Po pierwszym rzucie uwierzyłem, że będę mistrzem świata. Taki był plan: wchodzę, rzucam najdalej jak mogę. Nie miałem na co czekać. Wiedziałem, że kolegom na rzutni ciśnienie wzrośnie, no i rzeczywiście zablokowało chłopaków na parę kolejek.

[b] Kolejność miała zatem dla pana znaczenie... [/b]

Oczywiście, chciałem rzucać przed najmocniejszymi. Kiedy mój fizjoterapeuta zadzwonił i powiedział, że jestem drugi za Bogdanem Piszczalnikowem, przed Gerdem Kanterem, ucieszyłem się. Odpowiedziałem od razu: to ja wygrywam ten konkurs. Prawie się udało.

[b]Rekord Polski też był w planie? [/b]

Trochę byłem w szoku. Patrzyłem na dysk, myślałem, że to jest jakieś 66 metrów, a tu 68,77. Pomyślałem, że dobrze, że fajny konkurs. Poziom był wysoki, tylko nie spodziewałem się, że będę grał główną rolę.

[b]Jak pan sobie poradził, skoro od połowy lata przeszkadzała panu kontuzja palca? [/b]

Bo to był palec Boży...

[b]A tak serio? [/b]

Palec nie bolał mnie od dość dawna. Doktor Robert Śmigielski pokazał mi co i jak mam naderwane, dał zastrzyki, okleiłem rękę i przestało boleć. Spisał się. Jeszcze zobaczymy co z operacją, czas pokaże. Oczywiście nie wykonałem tylu rzutów, ile trzeba, ale skoro w finale był dobry wiatr, dobre koło, to dało się daleko rzucać. Fizycznie byłem przygotowany do takich wyników, tylko z techniką było gorzej. Tak naprawdę wyszły mi dobrze dwa rzuty. Te najlepsze, zresztą zwykle tylko takie się tylko pamięta.

[b]Przed ostatnim rzutem, gdy Niemiec był już przed panem, wierzył pan jeszcze w zwycięstwo? [/b]

Oczywiście, że wierzyłem. Ja tu nie przyjechałem przegrać zawodów. W ostatniej kolejce usztywniłem się jednak trochę. 0dchyliłem za bardzo. Mam nagrane te rzuty, zobaczę dokładnie, jak to wyglądało. Nie mam jednak żalu do losu. Więcej z siebie dać nie mogłem. Nie ma sensu myśleć, co by było, gdyby nie kłopoty z palcem. Jak miałem przegrać, to wolałem z Robertem Hartingiem, niż z Kanterem.

[b]Dlaczego? [/b]

Niemiec jest bardzo dobrym dyskobolem, równym, rzuca systematycznie ponad 67 metrów. Wiedziałem, że będzie groźny do końca.

[b] I zabolały pana wcześniejsze prognozy Kantera o podziale miejsc na podium, bez uwzględnienia pana osoby? [/b]

Za szybko podzielił skórę na niedźwiedziu, a sam na boisku rozgrzewkowym wyglądał bardzo źle. Oczywiście nadal jest mocny. Myślę, że zawiodła go psychika, tak mówił też jego menedżer. Wciąż ciężko będzie z nim wygrywać, ale zgadzam się na podział – on zwycięża w mniejszych mityngach, a ja z Robertem Hartingiem w wielkich imprezach.

[b]Tego srebra mogło wcale nie być, przecież trener i pan mieliście wątpliwości, czy przyjechać do Berlina. Kiedy zapadłą decyzja na tak? [/b]

Po treningach w Spale, gdy w najlepszym razie osiągałem jakieś 64-65 metrów, trener pytał, czy jest sens jechać na mistrzostwa, walczyć o dwunaste, czy ósme miejsce. Wicemistrzowi olimpijskiemu przecież tak nie wypada. Ale pojechaliśmy i ostatnie treningi, już tu w Berlinie pokazały, że jest dobrze.

[b] Może pan porównać srebro igrzysk i mistrzostw świata? [/b]

Na pewno bardziej cieszyłem się z medalu olimpijskiego. Tam w Pekinie zaskoczenie było znacznie większe. W Berlinie sukces przyszedł mi łatwiej, byłem do niego przygotowany psychicznie.

[b] Przekroczy pan wkrótce siedemdziesiąt metrów? [/b]

Po finale uwierzyłem, że mnie na to stać, ale jeszcze nie teraz.

[b] Rz: Uwierzył pan w ten medal po pierwszym rzucie? [/b] Piotr Małachowski: Po pierwszym rzucie uwierzyłem, że będę mistrzem świata. Taki był plan: wchodzę, rzucam najdalej jak mogę. Nie miałem na co czekać. Wiedziałem, że kolegom na rzutni ciśnienie wzrośnie, no i rzeczywiście zablokowało chłopaków na parę kolejek.

[b] Kolejność miała zatem dla pana znaczenie... [/b]

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Lekkoatletyka
Cztery medale Polaków na halowych mistrzostwach Europy. Sukces czy porażka?
Lekkoatletyka
Halowe mistrzostwa Europy. Złota Anna Wielgosz, Ewa Swoboda tuż za podium
Lekkoatletyka
Halowe mistrzostwa Europy. Maksymilian Szwed z medalem i rekordem Polski
Lekkoatletyka
Halowe mistrzostwa Europy. Jakub Szymański ze złotem, brązowa Pia Skrzyszowska
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Lekkoatletyka
Halowe mistrzostwa Europy. Skromne nadzieje młodej reprezentacji Polski
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń