Trud pracy w kole

Złoto Piotra Małachowskiego i brąz sztafety pań 4x100 metrów na zakończenie lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Barcelonie

Aktualizacja: 02.08.2010 08:45 Publikacja: 02.08.2010 02:29

Zwycięstwo dała polskiemu dyskobolowi druga próba. Rzucił w niej 68,87 m

Zwycięstwo dała polskiemu dyskobolowi druga próba. Rzucił w niej 68,87 m

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Dyskobole mieli dla siebie mało uwagi stadionu. Trudno wygrać konkurencję z Blanką Vlasić w skoku wzwyż i biegaczkami na 5 km. Trud pracy w kole zwiększały medalowe dekoracje, z racji finału mistrzostw, coraz intensywniejsze. Rzucali więc w hałasie, stawali do hymnów, patrzyli na długonogie dziewczyny, które obok czekały na swój skok, co też raczej rozprasza.

[srodtytul]Liczył się tylko Harting[/srodtytul]

Konkurs bardzo szybko zmienił się w rywalizację dwójki Małachowski i Harting. Niemiec rzucał za Polakiem, to mała przewaga, ale czasem pomaga. Rekordzista Polski chciał rozpocząć ostro, ale wyszło inaczej, dysk wyślizgnął się mu nieco z ręki – wyszło niepełne 66 metrów. Niemiec miał dość podobny plan zamachu na psychikę wszystkich rywali i już w pierwszej próbie rzucił bez żadnego oszczędzania barku i nóg. Sędziowie zmierzyli 68,33, taki rzut zwykle robi wrażenie, na Małachowskim nie zrobił.

Złoto dała druga próba. Polak jest z tych, którzy wchodzą do koła już skoncentrowani, nie czekają na brawa, nie trą nerwowo dłoni, nie poprawiają długo koszulki albo uchwytu dysku. Wszedł, zakręcił, dysk wirował pięknie, kto był czujny zauważył, że wylądował daleko. Tablica pokazała 68,87, rekord mistrzostw Europy Węgra Roberta Fazekasa pobity o 3 cm. Małachowski nie był przesadnie zachwycony, pewnie nawet nie widział, że siedzący obok ławki Harting z krzywym uśmiechem skinął głową i zaklaskał.

Sam za chwilę wszedł do koła i rzucił najlepiej w tę niedzielę, ale o 40 cm mniej niż Polak. Nikt nie wiedział, że walka się skończyła, że wielkim mistrzom sprzed lat Gerdowi Kanterowi i Virgilijusowi Aleknie zostanie walka o czwarte miejsce, że trzeci Fazekas też się nie poprawi. Tak naprawdę liczyły się tylko rzuty Hartinga, który raz jeszcze posłał dysk za granicę 68 metrów, lecz do mistrzostwa nie dorzucił.

Trochę szkoda, że feta mistrza musiała być kameralna, że zamiast rundy honorowej wystarczyły uściski z maskotką i parę gestów triumfu do sektora, w którym siedziała polska grupa. Starszy szeregowy Piotr Małachowski wykonał zadanie, otarł pot z czoła, uśmiechnął się do siebie, gdy zbierał sprzęt z ławki i powoli ruszył opowiadać mediom o sukcesie.

[srodtytul]Cieszyły się pięknie[/srodtytul]

Niedziela dała Polsce jeszcze jeden medal, znów brązowy – na tych mistrzostwach Polacy lubili brąz najbardziej. Zdobyła go kobieca sztafeta 4x100 m, czyli, w kolejności zmian: Marika Popowicz, Daria Korczyńska, Marta Jeschke i Weronika Wedler. Nie tylko zdobyły ten cenny kawałek metalu (trudno powiedzieć krążek, gdy medal ma formę zagiętej wstążki), ale poprawiły rekord Polski. Było 42,71 jest 42,68. Przetrwał 25 lat.

To chyba najmilsza polska niespodzianka w mistrzostwach i dobrze puentuje sens drużynowego uprawiania sprintu. Osobno Polki nie mogą się równać z wieloma biegaczkami w Europie, nie mówiąc o reszcie świata, ale litry potu wylane podczas treningu przekazywania pałeczki okazały się bezcenne. Za metą sprinterki cieszyły się też pięknie, wylewały łzy na zmianę z wyrzucaniem z siebie okrzyków i wykonywaniem dzikich podskoków. To był mały polski cud na zakończenie mistrzostw, którego wytłumaczenie też może być magiczne. Tuż przed mistrzostwami wszystkie dziewczyny kupiły sobie w Tomaszowie (blisko Spały) białe i czerwone kolczyki, zgodnie włożyły je przed finałem. W innych sztafetach medalu nie było, trochę żal zgubionej tradycji. Ale jeszcze czekała nas jedna piękna chwila – Mazurek Dąbrowskiego dla Piotra Małachowskiego.

W klasyfikacji medalowej Polska jest ósma (2 złote, 2 srebrne, 5 brązowych), wyżej jest Turcja, bo turecki import biegaczek z Afryki zrobił swoje. Rosji nikt nie wyprzedził, Francuzi wyrośli na drugą potęgę w Europie. Następne mistrzostwa za dwa lata w Helsinkach, na stadionie olimpijskim.

[i]-Krzysztof Rawa z Barcelony[/i]

Patronat "Rzeczpospolitej"
To idzie młodość! Promocja aktywności fizycznej podczas Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup
Patornat "Rzeczpospolitej"
Zbliża się 26. Bieg po Nowe Życie
Patronat "Rzeczpospolitej"
Pomagaj, biegając! Znamy datę startu zapisów do Poland Business Run 2025
Lekkoatletyka
Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup na nowej trasie