Trenuję spokojnie, budujemy formę tak jak dom

Marcin Lewandowski, mistrz Europy w biegu na 800 m

Publikacja: 02.08.2010 02:35

[b]Jaka była taktyka na finał?[/b]

[b]Marcin Lewandowski:[/b] Inna niż w eliminacjach i półfinale. Sprawdziła się w 100 procentach. Była prosta: trzymać się czuba, a na ostatnich 200 metrach przyspieszyć. Wolałem biec na zewnątrz, nawet nadrabiać te 2 metry na okrążeniu, niż być zamknięty przy krawężniku. Zacząłem biec nieco szybciej już wcześniej, gdzieś na 300 m przed metą, że tak powiem – zacząłem rozkręcać tę imprezę. Trochę poczekałem, obserwowałem rywali. Gdy zaatakował Rimmer, byłem przygotowany.

[b]Gdyby tempo od razu było mocne, dałby pan radę z tym finiszem?[/b]

Nie wiem, co by się wtedy stało, wiem, że w tym konkretnym biegu dałem z siebie 110 procent.

Jeżeli chce się zdobywać medale, tak właśnie trzeba robić, 100 procent nie wystarczy. Trzeba robić rzeczy niemożliwe.

[b]Widział pan, co robi Kszczot?[/b]

Szczerze mówiąc, nie widziałem Adama ani przez moment. Na temat taktyki wcześniej nie rozmawialiśmy. On był dłużej z tyłu, ja od razu z przodu. Nigdy nie rozglądam się podczas biegu, koncentruję się na wydarzeniach przede mną.

[b]Jak wyglądały ostatnie chwile przed startem?[/b]

Przygotowanie przed biegiem na wielkiej imprezie zawsze wygląda tak samo. To trochę tak, jakbyśmy szli na wojnę. Ze stadionu rozgrzewkowego idziemy 500 m tunelami na stadion główny. Każdy ma głowę spuszczoną, nikt się nie odzywa. Czasami z Adamem próbujemy coś powiedzieć, rozluźnić atmosferę, jednak to tylko na pokaz – żeby rywale widzieli, że jesteśmy pewni swego, że czujemy się mocni.

[b]Teraz, już po sukcesie, wie pan, dlaczego udało się panu zdobyć ten tytuł?[/b]

W tym roku zdecydowanie poprawiłem ostatnie 200 m, dojrzałem fizycznie i dlatego mam większą szybkość na finiszu. Trenuję spokojnie, budujemy formę jak dom, najpierw muszą być mocne fundamenty, nie przeskakujemy koniecznych etapów i każdy rok przynosi postęp. Dzięki rozsądnej pracy, bez popędzania, unikam też kontuzji. Już jest pięknie, ale jestem pewien, że będę biegał jeszcze szybciej.

[b]Kiedy zacznie pan wygrywać z Afrykanami?[/b]

Można z nimi wygrywać. Już to czasem robiliśmy. Na razie, to prawda, jeszcze uczymy się od nich. Zdecydowałem się nawet na wyjazdy do Kenii. Jest tam ciężko ze względu na klimat i warunki życia, ale skoro cały świat jeździ do Afryki na zgrupowania i wielu świetnych biegaczy tam mieszka, to coś w tym musi być. Trzeba się od nich uczyć.

[b]Na czym polega trening w Kenii?[/b]

Przede wszystkim trudno się oddycha, mięśnie są niedotlenione. Jest też zagrożenie malarią i innymi chorobami tropikalnymi. Oczywiście trzeba się szczepić, ale jak słyszałem komara, zaraz zarzucałem kaptur na głowę. Wody z kranu pić nie wolno, ę kupowaliśmy ją w sklepie, choć jest bardzo droga. Mieszkałem u mistrza olimpijskiego Wilfreda Bungei, on jako sława sportu ma nawet w domu prąd, a tam to jest luksus. Zresztą nawet u niego czasem brakowało elektryczności, nie było ciepłej wody, wtedy kąpaliśmy się w misce wody zagrzanej nad ogniem. Jako goście mistrza mieliśmy u niego dość dobrą kuchnię, sam gotował nam czasem ryż lub makaron, jakby po europejsku, ale podstawą jedzenia jest w Kenii ugali – kasza kukurydziana zmieszana z wodą, jedzą to cztery razy dziennie. Strasznie to suche i trudne do przełknięcia. Chodziliśmy też do restauracji, ale tam trzeba długo czekać, ognisko wolno się rozpala.

[b]I tak jak Kenijczycy biegał pan godzinami po ich płaskowyżu?[/b]

To jest płaskowyż, ale nie ma tam naprawdę płaskich terenów. Biega się ciągle z górki i pod górkę. Kenijczycy nie trenują z ciężarami, oni zdobywają siłę naturalnie na swych wzniesieniach. I widzę po sobie, że to przynosi rezultaty.

[b]To będzie stały punkt programu pańskich przygotowań?[/b]

Tak, choć na razie trudno mi przeżyć w Kenii dłużej niż miesiąc. Ale pojadę znów zimą na trzy tygodnie, gdy jeszcze nie trenuje się w kolcach na tartanie. Zrobię mnóstwo kilometrów, podbudowę do sezonu.

[b]Jeszcze tego lata chce pan pokonać granicę 1,44 minuty?[/b]

Taki mam plan, czemu nie. Tylko myślałem, że zapyta pan o 1,43...

[i]-wysłuchał k.r.[/i]

[b]Jaka była taktyka na finał?[/b]

[b]Marcin Lewandowski:[/b] Inna niż w eliminacjach i półfinale. Sprawdziła się w 100 procentach. Była prosta: trzymać się czuba, a na ostatnich 200 metrach przyspieszyć. Wolałem biec na zewnątrz, nawet nadrabiać te 2 metry na okrążeniu, niż być zamknięty przy krawężniku. Zacząłem biec nieco szybciej już wcześniej, gdzieś na 300 m przed metą, że tak powiem – zacząłem rozkręcać tę imprezę. Trochę poczekałem, obserwowałem rywali. Gdy zaatakował Rimmer, byłem przygotowany.

Pozostało 88% artykułu
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Lekkoatletyka
Rebecca Cheptegei nie żyje. Olimpijka została podpalona żywcem
Lekkoatletyka
Armand Duplantis kontra Karsten Warholm. Pojedynek, jakiego nie było
Lekkoatletyka
„Biegowe 360 stopni” znów w Zakopanem. „Największa dawka wiedzy dla ludzi kochających bieganie”
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Lekkoatletyka
15. Festiwal Biegowy. Trzy dni rywalizacji i dobrej zabawy