Kilka dni temu David Rudisha poprawił o 0,02 s rekord Wilsona Kipketera w biegu na 800 m. Wynik duńskiego Kenijczyka przetrwał 13 lat. Komu wydaje się, że to długo – jest w błędzie. Najdłużej trwający rekord to wynik Jarmili Kratochvilovej, też na 800 m (1.53,28), który 26 lipca skończył 27 lat. Wśród mężczyzn największe wrażenie robi wynik dyskobola z NRD Juergena Schulta, który 6 czerwca 1986 roku rzucił w Neubrandenburgu 74,08 m. Rekordów mających więcej niż dziesięć lat jest dziś 27, rekordów 20-letnich i starszych – 15.
Nie wzięły się wyłącznie z ambicji, pracowitości i talentu gromady sportowców z tamtych lat, choć nawet dziś są tacy jak Kratochvilova (teraz zapomniana trenerka w jednym z czeskich miasteczek), którzy nie dopuszczają żadnej innej interpretacji. Poprawiano je dla idei, poprawiano, bo świat chciał sportowych igrzysk i obiecywał góry pieniędzy i sławę dla tych, którzy byli w stanie przekraczać granice wyobraźni.
Zrobienie z lekkoatletycznych mistrzostw świata komercyjnych widowisk z budżetem sięgającym dziesiątków milionów dolarów, propagandowe traktowanie sportu przez byłe kraje komunistyczne w ramach walki z obcymi ideowo systemami politycznymi (Zachód także nie był bez winy w tym wyścigu) oraz kilkuletnie wyjątkowo łagodne traktowanie kwestii dopingu to były główne bodźce nagłego wzrostu poziomu lekkiej atletyki w latach 80. i 90.
Tyle wystarczyło, by miotacze i sprinterki z NRD, sprinterzy z USA lub niezwykle silne i szybkie kobiety radzieckie z mityngu na mityng przesuwali granice ludzkich możliwości. Oczywiście nie każdy mógł zostać rekordzistą. W NRD doping państwowy połączono z twardym systemem selekcji, który pozwalał na znalezienie nie tylko odpowiednio silnych, szybkich i wysokich młodych ludzi, ale także dostatecznie uległych i przekonanych do tego, co robią. Trzeba było długich lat, by najbardziej pokrzywdzeni przez ten system zaczęli mówić o przeszłości, o skutkach i kosztach tamtych rekordów.
Ci, którzy nie stracili zdrowia i mieli powody, by milczeć – twardo milczą. Martina Koch, rekordzistka sprzed 25 lat na 400 m (dziś właścicielka sklepów sportowych w Rostocku), nigdy nie powiedziała słowa o tym, jak wyglądały jej treningi, nawet gdy ujawniono o nich małą część prawdy.