Te mistrzostwa z zasady nie mogą dorównać imprezom letnim, bo konkurencji jest mniej i niewielu lekkoatletom chce się przygotowywać dwa szczyty formy, zwłaszcza gdy za kilka miesięcy są mistrzostwa świata.
Mają jednak swój urok dla tych, którzy lubią zimowe mityngi, czyli przede wszystkim skoki z domieszką sprintów. Często są okazją do pokazania talentu młodych, których czas przyjdzie za kilka lat.
Polscy lekkoatleci nie są wyjątkiem – jedni lubią startować w hali, inni z przyczyn szkoleniowych omijają takie miejsca z daleka. Tradycją jest jednak, że Polki i Polacy przywożą z halowych mistrzostw Europy medale.
Dwa lata temu złoto zdobył Tomasz Majewski, brąz skoczek w dal Marcin Starzak i męska sztafeta 4x400 m. Gwiazdą biegów halowych bywała nie tak dawno Lidia Chojecka, walczyły z powodzeniem polskie tyczkarki.
W hali Bercy wystartuje w tym roku reprezentacja skromna, ale niemal w każdej konkurencji z szansami na dobry wynik. Liderami grupy są dwaj 800-metrowcy, medaliści z Barcelony: Marcin Lewandowski i Adam Kszczot, oraz Anna Rogowska, której główną rywalką będzie zapewne Niemka Silke Spiegelburg (Rosjanki Jelena Isinbajewa i Swietłana Fieofanowa zrezygnowały ze startu). Może pierwszy sukces odniesie nowy rekordzista Polski (5,86) w skoku o tyczce Paweł Wojciechowski, do wielkich dni może nawiązać sztafeta 4x400 m.