Relacja z Daegu
Od Mazurka Dąbrowskiego dla Pawła Wojciechowskiego – złoto wręczał mu wczoraj sam Siergiej Bubka – do serii bolesnych polskich porażek droga była krótka. W ciągu kilkunastu minut Monika Pyrek i Anna Rogowska zakończyły konkurs tyczkarek na końcu grupy finałowej, a Piotr Małachowski nie zakwalifikował się do najlepszej ósemki rzutu dyskiem.
Na pocieszenie zostały czwarte miejsca Marcina Lewandowskiego w biegu na 800 m i Karoliny Tymińskiej w siedmioboju.
Isinbajewa bez medalu
Miało być inaczej, miał być sukces za sukcesem. W konkursie tyczki znów, jak dwa lata temu w Berlinie, z drogi do medali usunęła się wielka Jelena Isinbajewa. Ale tym razem Polki nie były w stanie tej szansy wykorzystać.
Konkurs zaczął się tak, jakby w życiu Isinbajewej nie było 18 miesięcy przerwy na odzyskanie ochoty do uprawiania sportu, jakby nie było rozstania i powrotu do zdradzonego trenera Jewgienija Trofimowa. Znów największe brawa widowni, znów czapka z daszkiem nasunięta głęboko na nos, biała kołdra na bieżni, ręcznik na głowie i udawany sen. Rosjanka powiedziała sędziom, że wystartuje od 4,65 m – to był jedyny znak, że pamięta mistrzostwa w Berlinie. Tam jej klęska zaczęła się 10 cm wyżej.