Śnią się panu skoki nad poprzeczką?
Tak, nieraz się śnią. Takie zboczenie zawodowe, ale i sposób na wizualizację prób.
Starcza panu czasu na coś jeszcze poza tyczką i wędką?
Jeśli już, to chodzimy z moją dziewczyną Olą do kina, lubię czytać książki, fantasy szczególnie. Telewizji za dużo nie oglądam.
Mówi pan, że Bydgoszcz dla pana wiele znaczy. Dlaczego?
Wiem, że nigdy tego miasta nie opuszczę, to moja ostoja, tu się urodziłem. Jestem mocnym lokalnym patriotą. Tam jest mój dom.
Wspominał pan o mieszkaniu na swoim. Jaki jest ten pański wymarzony dom?
Zawsze bardzo chciałem wybudować dom blisko jeziora, z dala od miasta. Taki ze mnie wsiowy chłopak, lubię ciszę. Na razie jednak muszę znaleźć zwykłe mieszkanie i dojść ze wszystkim do ładu.
Mówił pan też, że najwyższy czas na wakacje. Gdzie?
Pójdziemy chyba w stronę odpoczynku na działce, niedaleko domu. Nie ciągnie mnie latanie w egzotyczne kraje. Dosyć mam samolotów.
Polskie nadzieje na medale
Środa na mistrzostwach świata w Daegu była dniem przerwy – rozegrany został tylko chód kobiet na 20 km. Wygrała go Rosjanka Olga Kaniskina z czasem 1:29.42 godz. Srebrny medal zdobyła Chinka Hong Liu, a brązowy kolejna Rosjanka Anisja Kirdiapkina. Minionej nocy odbyły się kwalifikacje pchnięcia kulą, w których startował mistrz olimpijski i wicemistrz świata Tomasz Majewski. W nocy z czwartku na piątek o awans do finału rzutu młotem walczy też mistrzyni świata z Berlina (2009) Anita Włodarczyk. —mjr
—rozmawiał w Daegu Krzysztof Rawa