Korespondencja z Daegu
Czwartkowe finały nie postawiły publiczności na równe nogi. Najwięcej nadziei można było wiązać z konkursem skoczków wzwyż. Trzech Rosjan z nieobliczalnym Iwanem Uchowem, Amerykanin Jesse Williams, no i 20-letni Mutaz Essa Barshim trenowany od dwóch lat w Katarze przez Stanisława Szczyrbę.
Polski trener zrobił świetną robotę. Młodzieniec pochodzący z Sudanu w lipcu skoczył 2,35 m. Gdyby w Daegu powtórzył ten wynik, miałby medal. Nie powtórzył, ale jak trafiał z rozbiegiem, to fruwał na wysokościach niebotycznych. Trener Szczyrba twierdzi, że Mutaz skoczy wkrótce 2,40. Mistrzem został Williams, który od 2,20 do 2,35 skakał bez zrzutek – to wystarczyło do złota.
Gdy płotkarze (400 m) stanęli w blokach, by kończyć czwartkowy program, widzowie mieli za sobą wspólne śpiewanie „Happy birthday" dla Kiraniego Jamesa, 19-letniego sprintera z Grenady, który odbierał złoty medal za zwycięstwo na 400 m.
Oglądali też, jak mistrz na 3000 m z przeszkodami Kenijczyk Ezekiel Kemboi wykonuje dzikie tańce radości i udaje (nieudolnie) błyskawicę Bolta.